piątek, 23 stycznia 2015

Capitulo 11.

 "Chociaż jest wiele rzek - w morzu i tak staną się jednym. Chociaż jest wiele kłamstw - jedna prawda obali je wszystkie. Kiedy pojawia się jedno słonce, ciemność, Choćby była nieprzenikniona - znika."



Dedykacja dla Katarinkaaa123 ♥


Violetta miała dosyć okłamywania Leona. Musiał dowiedzieć się kim jest naprawdę. Nie chciała budować ich przyjaźni na nowo, podczas gdy nie mogła być z nim zupełnie szczera. Dlaczego zatajanie prawdy było prostsze niż wyznanie wszystkiego?  Strach. To on przejmował władzę nad szatynką. Sprawiał, że stawała się bezsilna i przerażona. Ogłupiał umysł i przywoływał myśli zwątpienia, które nakłaniały do ucieczki. Ona jednak nie chciała oddalić się od szatyna. Leon nie chciał opuścić jej głowy. Nie była wstanie opisać cudownych uczuć, które pojawiały się w jego obecności. Wiedziała, że to nie jest dobre. Ani dla niej, ani dla niego. Serce jednak nie miało zamiaru się uciszyć. Wręcz błagało, aby on był przy niej. Do tego Francesca uprzykrzała jej życie. Może słusznie, próbowała odciągnąć ją od szatyna? Nie mogła przecież zainteresować się chłopakiem przyjaciółki, dawnej przyjaciółki. Chociaż nie były ze sobą tak blisko jak kiedyś, to nie chciała niczym skrzywdzić Włoszki. Co jeżeli ona stałaby się tylko przeszkodą na drodze szczęścia tamtej dwójki? Miłość do Meksykanina była skazana na niepowodzenie, zanim na dobre mogła zagościć w ich sercach. Zatajanie prawdy przez Violette dodatkowo komplikowało relacje z chłopakiem.
Dzisiejszy pech dziewczyny zadecydował, że na zajęciach ze śpiewu pojawi się Resto wraz z Leonem. Usiadła jak najdalej od innych uczniów, aby tak jak zawsze nie rzucać się za bardzo w oczy. Niedługo będzie mogła sobie odpuścić to wszystko, co jej zdaniem nie miało sensu. Przekreśliła naukę w Studio, nie próbując swoich sił. W skupieniu zaczęła przeglądać swoje notatki, żeby tylko nie patrzeć w kierunku pary wchodzącej do Sali. Jak mogła w ogóle wpaść na pomysł, że między nią, a szatynem jest szansa na jakieś głębsze uczucia? On przecież ma dziewczynę, którą kochał.
- Może nasza nowa koleżanka zaśpiewa? – usłyszała głos Włoszki. Uniosła swoją głowę i zauważyła kpiący uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Tak, to dobry pomysł – oznajmił nauczyciel. – Zobaczymy czy masz zadatki na ucznia naszego Studia – wskazał na scenę. – Prosimy – uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Ale ja… Nie umiem – bąknęła.
- Jeżeli nie chcesz, nie będziemy cię zmuszać.
- Ddd, dobrze. Spróbuje – odpowiedziała przerażona.
Wstała z miejsca i skierowała się w stronę niewielkiej sceny. Gdy miała na nią wejść, zawahała się. Nie dam sobie rady – powtarzała w myślach. Nagle na swoim nadgarstku poczuła ciepły dotyk. Całe jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Serce zabiło mocniej.
- Wiesz, że nie musisz tego robić – usłyszała zmartwiony głos Leona.
- Poradzę sobie – uniosła kąciki ust ku górze. – Chyba… - dodała ciszej i weszła na scenę.
Stanęła przed mikrofonem i spojrzała na swoją małą publiczność. Kilkanaście oczu wpatrywało się w nią wyczekująco. Chyba przeceniła swoją odwagę. Całe jej ciało zesztywniało, a głos jakby utkwił w gardle. Nie chciała zawyć jak wilkołak  do księżyca. Dłonie dziewczyny zaczęły drżeć, zrobiło jej się gorąco i słabo. Żołądek wywrócił się do góry nogami, czuła jak jej śniadanie wraca do gardła.
- Niedobrze mi – zakryła usta dłonią.
- Lepiej się odsuńmy, bo zaraz z jej ust wypłynie coś innego niż śpiew –oznajmiła rozbawiona Włoszka.
Prawie wszyscy zaczęli się śmiać. Oczy szatynki się zaszkliły. Nie mogła dłużej tam zostać. Wybiegła z pomieszczenia, aby jak najszybciej wydostać się na zewnątrz. Gdy była już na świeżym powietrzu, odetchnęła głęboko i pozwoliła palącym łzom wydostać się z oczu. Mogła się domyślić, że Francesca zrobi wszystko, żeby jak najszybciej stąd zniknęła. Udało się, nigdy więcej już nie pokaże się w tym miejscu.
- Trzymasz się jakoś? – usłyszała ciepły głos chłopaka.
- Skompromitowałam się – wyszeptała przez łzy.
- Proszę, nie płacz – podszedł do niej i zamknął ją w swoich ramionach. Gładził ją po plecach, aby chociaż trochę się uspokoiła. – Wszystko będzie dobrze. Inni zawsze będą widzieć tylko twoje błędy. Mogliby zając się własnym życiem – odparł zły.
- Nie wrócę tam – odsunęła się od niego – Jestem beznadziejna.
- Nawet nie mów takich głupstw – otarł niepewnie łzy z policzków Violetty. – Spróbuj o tym zapomnieć. Wiem, że jest ciężko, ale nie mogę patrzeć na twój smutek. Chciałbym zabrać cię w pewne miejsce. Tam zawsze umiem się uspokoić. Pójdziesz tam ze mną?
- Lepiej będzie, jeśli pójdę do domu i zjem pudełko lodów czekoladowych – burknęła.
- Mam lepszy sposób na smutek. Nie daj się prosić – uśmiechnął się uroczo.
- Niech ci będzie – powiedziała niechętnie.
***
- Daleko jeszcze? – zachichotała. Leon sprawiał, że nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Przy nim wszystko nabierało barw. Udawało mu się odegnać smutek.
- Jeszcze tylko chwila.
- Wiesz, przyjemniej byłoby gdybym coś widziała – powiedziała rozbawiona.
- Zależy mi, abyś poczuła w tym miejscu, to co ja. Już jesteśmy – zabrał dłonie z oczu szatynki.
Otworzyła oczy i to co przed sobą ujrzała, oczarowało ją. Chłonęła widok, który rozpościerał się wokół niej. Przyroda zachwycała swoim pięknem. W jeziorze błyszczały promienie słoneczne, drzewa lekko kołysały się na wietrze, różnokolorowe kwiaty dodawały uroku. W cieniu pod drzewem stała biała ławka, jakby odizolowana od reszty otoczenia. Cisza, która tam panowała była kojąca.
- To miejsce… Jest niesamowite – rzekła oszołomiona.
- Cieszę się, że ci się podoba – ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
- Dziękuje, że mnie tutaj zabrałeś.
- Wiesz, jesteś pierwszą osobą, którą tutaj przyprowadziłem.
- Nie zasługuje na to – pokręciła głową niedowierzająco. – Leon, my nie jesteśmy nawet przyjaciółmi.
- Nie? Myślałem, że jestem twoim przyjacielem. Przyjaciele sobie pomagają, prawda?
- Słuchaj, przecież mówiłam ci, że wolę być sama. O żadną pomoc nie prosiłam – prychnęła.
- Jesteś tajemnicza. Nie potrafię cię rozgryźć. Najpierw jesteś w stosunku do mnie przyjazna, a potem próbujesz mnie od siebie odepchnąć – zmarszczył brwi.
- Przepraszam, to skomplikowane. To we mnie tkwi problem – westchnęła. – Gdybyś, wiedział jaką jestem okropną osobą… Sam byś chciał ode mnie uciec.
- Dlaczego widzisz w sobie same wady? Uwierz w siebie i swoje możliwości. Wyglądam jakbym chciał zwiać? – wyszczerzył usta w uśmiechu.
- Tak już mam – wzruszyła ramionami – Jednak śpiewać to ja nie umiem – skrzywiła się. – Francesca wygrała.
- Znowu twierdzisz, że nie umiesz? Pamiętasz co ci poradziłem, gdy grałaś? Spróbuj wykorzystać tamtą rade podczas śpiewania.
- Myślisz, że wtedy by mi się udało? – zapytała.
- Jestem przekonany, że wypadłabyś świetnie – odpowiedział szczerze.
- A więc… Chodźmy – zadarła dumnie głowę.
- Ale gdzie? – uniósł pytająco brwi.
- Idę zaśpiewać.
- Jesteś pewna?
- Wiem, że ty tam będziesz. Jeżeli znowu polegnę, jakoś poradzę sobie z porażką – odwróciła wzrok speszona własnymi słowami. – Chodźmy, zanim się rozmyślę – zaśmiała się i złapała jego rękę, aby ruszył z miejsca.
***
Odetchnęła głęboko. Ignorowała cięte uwagi niektórych uczniów. Spojrzała ostatni raz na Leona, który uniósł kciuki do góry i uśmiechnął się w jej stronę. Zamknęła oczy i pomyślała o mamie, której chciała zadedykować śpiewany utwór. Zapomniała o strachu. Wierzyła, że Maria będzie teraz przy niej. Do jej uszu doszły pierwsze nuty piosenki. Zaczęła śpiewać. W słowach chciała przekazać wszystkie emocje, które nią targały. Nikt nie śmiał przerwać dziewczynie. Każdy był zachwycony jej piękną barwą głosu. Była z siebie dumna. Gdy skończyła, odważyła się otworzyć w końcu oczy. Usłyszała brawa.
- Pięknie – wysyczała Włoszka. – Gorące brawa dla Violetty Castillo! – wykrzyczała. 




Kasiu Przepraszam, że dedykuje Ci "to coś". Starałam się, ale nie wyszło do końca tak jak chciałam ;* Dziękuje Ci za wszystko <3 Za każde słowo, za to, że tutaj jesteś i czytasz moje opowiadanie <3 Za to, że mnie znosisz ;* Za wszystko ♥

Byłam zdziwiona liczbą wyświetleń ostatniego rozdziału o.O Dziękuje wszystkim, którzy go skomentowali <3 
Małymi krokami zbliżamy się do końca historii ;) Nie przewiduje więcej niż 20 rozdziałów. 
Opinie rozdziału pozostawiam wam kochani ;*



7 komentarzy:

  1. Super rozdział i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbliżamy się już do końca...Szybko jakoś zleciało.
    Znasz moją opinię nie tylko do rozdziałów,bloga,ale także do Ciebie ;*
    Czyżbyś w tym rozdziale ukazała niewiarę Violetty do siebie?
    Kochana,dzisiaj znowu poczułam się tak jak zawsze.
    Dzisiaj tylko na tyle mnie stać.Wybacz ;*

    Kocham Cię =)))

    Twoja wierna,
    Tangled

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zauważyłaś? ; *
      Nie przepraszaj <3 Dziękuje, że tutaj jesteś ♥

      Usuń
  3. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się zachłannie w monitor, trzymając dłonie zawieszona nad klawiaturą. Zupełnie nie wiedziałam co napisać.
    Brak mi słów na prawdę. Zawsze tak mam przy twoich arcydziełach.

    Twoja historia jest tak rzeczywista i realna, że aż niemożliwa. I wiesz co?
    Kocham Cię za to całym swoim serduchem!


    Rachel, moja kochana!
    Dedykacja dla mnie? Czy ja dobrze widzę, czy mam jakieś urojenia...
    Nie no nie wierzę, niech mnie ktoś uszczypnie =)


    "To coś"?! Moja droga nawet tak nie pisz! Kochana ja czytałam to z wielką przyjemnością :*
    Jeszcze raz Ci powtórzę, a co mi tam!
    Masz ogromny talent i bardzo Ci go zazdroszczę. Uwierz wreszcie w siebie, kochana! Jesteś na prawdę rewelacyjna!
    "Do odważnych świat należy"

    Od zawsze zastanawiałam się, skąd w Twojej głowie tylko wspaniałych pomysłów.
    Wiele bym dała, byleby sama mieć taką wyobraźnię.


    Piszę to teraz prosto z serca i mam nadzieję, że trafi to prosto do twojego serducha.
    Jesteś naprawdę wspaniała! Masz bogate słownictwo, a twoja wyobraźnia jest 1000 razy lepsza od mojej. Aniołku, twojego stylu pisania nie da się określić jednym słowem. Jeśli jednak byłabym zmuszona to zrobić, wybrałabym takie, które najbardziej oddaje całą Ciebie - idealna.
    Tak. Nie, nie pomyliłam się. Jesteś jedną z najlepszych pisarek na blogsferze.

    Wiesz, pewnie ktoś może powiedzieć, że pisze te wszystkie rzeczy, bo znamy się już długo i po prostu robię to z przyzwyczajenia. Ale to nie prawda. Prawdą jest tylko to, że jesteś dla mnie cholernie ważna i Kocham Cię.


    A teraz przejdźmy do tematu rozdziału, jak zawsze powalający na kolana.
    Violetta i Leon? Leon i Violetta?
    Czy mnie oczy nie mylą?
    Jak wiesz, kochana Aniu, wątek Leonetty jest jednym z moich ulubionych. Tajemnicą nie jest żadną, że ich kocham. Razem, czy osobno... Chociaż wolę ich razem. Widać, jak ta dwójka się kocha i przedstawiasz to przepięknie, wiesz?
    No oczywiście, że wiesz. Musisz!
    Leonetta, ach ta Leonetta... Sam ten wątek jest po prostu fantastyczny! Myślę, że Oni naprawdę bardzo się kochają i nic tego nie zmieni...

    Leon, mój bohater! To znaczy Violi bohater...Tak.
    To właśnie dzięki niemu, uwierzyła w siebie. Urosły jej skrzydła, niczym anioł z tym anielskim śpiewem.
    Tylko On potrafi ją tak uszczęśliwić. Daje jej nieograniczone szczęście, przyjaźń, która małymi kroczkami przeistacza się w coś więcej. Tak to jest miłość, która rodzi się z przyjaźni...
    Niech tylko otworzą oczy i dostrzegą, że potrzebują tylko i wyłącznie siebie.
    Przecież z prawdziwą miłością nie wygrasz, prawda?
    Nie ma szans nawet próbować z nią walczyć, bo ona i tak będzie do Ciebie wracać.





    Skarbku, tak bardzo ci dziękuję za tę dedykację ♥
    Ty wiesz bardzo dobrze jak wiele ty i ten blog znaczycie dla mnie. Bo wiesz... prawda?
    Mam nadzieję. Jeszcze raz dziękuję całym serduszkiem ♥

    Nie pozostaje mi teraz nic innego jak czekać na kolejną publikacje cuda, życzyć ci weny i napisać jak bardzo cię kocham ♥
    Ściskam mocno ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ty to robisz, że każdy Twój komentarz sprawia, że jestem szczęśliwa? ;*
      Nie wiem co mam napisać... Kochana, dziękuje z całego serca ♥
      Napisałabym coś jeszcze, ale dzisiaj nie jestem w stanie ;*

      Całuje ♥
      Rachel ;*

      Usuń
  4. Świetnyy ❤
    Czekam na next ;))
    Pozdrawiam Lena ;*

    OdpowiedzUsuń