„Miłość jest
jak wyjątkowy kwiat.. Nie wiesz dokładnie kiedy zaczyna kiełkować.”
To co tak
bardzo starała się ukryć, jeszcze przez jakiś czas, wyszło na jaw. Nie
przewidziała, że Francasca postanowi wyznać jej sekret akurat teraz. Nie
zdążyła się pogodzić z tym, iż nie będzie mogła porozmawiać z Leonem, jak
dwójka bliskich sobie osób. Bała się podnieść wzrok. Cisza, która nastała w
pomieszczeniu przytłaczała szatynkę. Jednak teraz tylko jedna osoba była dla
niej najważniejsza. Leon. Zdobyła się na odwagę, aby unieść głowę. Brązowe oczy
dziewczyny spotkały się ze spojrzeniem szatyna. Jego zawsze radosne, zielone
oczy jakby stężały. Nie doszukała się w nich żadnych uczuć. Szczęścia, smutku
czy złości. Nie wyrażały żadnych emocji. Błagała w myślach, aby jakoś zareagował,
by z jego ust popłynęły jakieś słowa.
Leon jednak nie odezwał się, odwrócił się i po prostu wyszedł z Sali. Patrzyła
jak odchodzi, lecz jej serce wołało Idź
za nim! Jeżeli była to ostatnia szansa na rozmowę, to musiała ją
wykorzystać. Zeszła ze sceny i wybiegła za nim.
- Leon! –
zawołała i stanęła przed nim, utrudniając ucieczkę. – Porozmawiajmy, proszę.
- Nie,
chciałbym teraz pobyć sam. Nie sądzisz, że na to już trochę za późno? Nie
rozumiem, dlaczego nic mi nie powiedziałaś. – chciał ją ominąć, ale dziewczyna
zagrodziła mu drogę. Ułożyła niepewnie swoje dłonie na jego klatce piersiowej,
powstrzymując przed odejściem.
- Uszanuje
to, ale daj mi chociaż minutę. Błagam Cię. – powiedziała zdesperowana.
- Masz
minutę. – oznajmił niechętnie.
- Dobrze
wiem, że w tej sytuacji słowo przepraszam, nie wystarczy. – spuściła głowę. –
Uwierz mi, ja też nie wiedziałabym, iż jesteś częścią mojej przeszłości.
Francesca mi to uświadomiła, a ja nie miałam odwagi wyznać tego, że już się
znamy. Strach był silniejszy i powstrzymywał mnie od powiedzenia kim jestem. –
w oczach szatynki zalśniły łzy. – Postąpiłam jak egoistka, ale tak bardzo Cię
potrzebowałam. Nie udźwignęłabym tego, iż kolejny raz Cię straciłam.
Wiedziałam, że po tym co zrobiłam kiedyś, znienawidziłeś mnie. – uniosła lekko
głowę i spojrzała w oczy szatyna.
-
Znienawidziłem Cię? – powtórzył słowa Violetty z oburzeniem. – Dlaczego, więc
ciągle o Tobie myślałem? Obwiniałem się, że tak łatwo wtedy pozwoliłem Ci
odejść? – pokręcił głową niedowierzająco.
- Co? –
wyszeptała zaskoczona. – Ale przecież Fr…
- Potrzebuje
czasu. – przerwał dziewczynie w pół zdania. – Muszę pobyć chwile sam. –
oznajmił i wyminął Violette kierując się do wyjścia.
Dziewczyna
patrzyła jak chłopak znika z zasięgu jej wzroku. Miała nadzieje, że to nie była
ich ostatnia rozmowa. Pozwoliła nagromadzonym łzom, swobodnie wypłynąć na policzki.
Leon jej nie znienawidził? Dlaczego uwierzyła Francesce? Gdyby nie ona może
wszystko potoczyłoby się inaczej? Nie mogła jednak obwiniać za wszystko byłej
przyjaciółki. Jeżeli zdobyłaby się na szczerość, ta sytuacja nie miałaby
miejsca. Była w kropce. Nie wiedziała co robić. Może najlepiej byłoby, gdyby na
zawsze zniknęła z życia Leona?
***
Usiadł na
białej ławce, skrytej w cieniu drzewa. Odetchnął głęboko i spojrzał w
przestrzeń. Miał mętlik w głowie. Od zawsze czuł w sobie obowiązek bycia
silnym, bez względu na wszystko. Teraz jednak to go przerastało. Nie miał na to
sił. Jego oczy niemiłosiernie szczypały. Łzy, tak bardzo przez niego nie
chciane, domagały się wypłynięcia z oczu. Może właśnie tego teraz potrzebował?
Ulgi w smutku, który go dopadł. Nie wiedział, dlaczego Violetta nic mu nie
powiedziała. Czy ich przyjaźń nic dla niej nie znaczyła? W to nie mógł
uwierzyć. Musiał odnaleźć w sobie moc na nowo. Nie mógł pozwolić ponownie jej
odejść. Kolejny raz nie udźwignąłby tego. Szatynka ciągle zaprzątała jego
myśli. Dawna przyjaciółka, nieznajoma, która tak go intrygowała i dziewczyna ze
snu o cudownym głosie. Wszystkie te osoby, okazały się być jedną. Violettą. Czy
to możliwe, że wciąż myślał tylko o niej? We śnie i na jawie. Jego serce
domagało się jej bliskości. Z całych sił próbował wybić sobie ją z głowy, ale
nie potrafił i co najważniejsze, chyba wcale tego nie chciał. Francesca o
wszystkim wiedziała. Nie wiedział dlaczego, tak bardzo nienawidzi Violetty. Ona
potrzebuje jego pomocy, ale ich związek trzeba było zakończyć. Nie mógł z nią
być podczas, gdy myślał o zupełnie innej dziewczynie…
Nie planowałam dodawać, ale trudno opublikowałam takie sobie coś ;) Mam pewien pomysł na pechową trzynastkę xd Chyba, że znowu zacznie się ze mną dziać coś nie tak ;d Widział ktoś dzisiejszy odcinek Violetty i te "kocie" ruchy Ramallo? hahaha ;p Okej, kończę tą moją bezsensowną wypowiedź ;)
super rozdział czekam na rozwinięcie tego wątku i mam nadzieję że next pojawi się szybko
OdpowiedzUsuńWrócę♥
OdpowiedzUsuńJejku, kochana, umarłam. Nawet nie wiesz jak mnie tym zaskoczyłaś.
UsuńAle jeszcze dzisiaj wchodziłam z kilkanaście razy na Twojego bloga sprawdzić czy może jednak zmieniłaś decyzję. Aż w końcu za którymś razem usunęłaś "info". Już wtedy czułam, że coś się kroi i miałam rację.Teraz nie umiem znaleźć trafnych słów, by Ci za to podziękować. ♥Mateńko. Uwielbiam Twoją twórczość, tak strasznie łapie mnie za serce. Kochana moja, aż wstrzymałam oddech. Nie wiem czy to wiesz, ale samym tym blogiem, samym faktem, że go piszesz, że on istnieje - niesamowicie poprawiasz mi humor. Bo jak to już mówiłam - kocham go! Jest niezwykły i niepowtarzalny.I jest Twój. Za każdym razem, gdy tylko widzę, że dodałaś rozdział - od razu biegnę czytać, a później próbuję jakoś siebie zebrać i staram się skomentować. Pewnie Cię nimi zanudzam, a poza tym one nigdy nie są jakoś ambitne, ale cóż... W każdym razie każdemu pojawieniu się nowego rozdziału towarzyszy moja nieukrywana radość. Radość, która zawsze jest ogromna i rośnie w miarę czytania Twoich cudów. Z każdym kolejnym zdaniem. Te ostatnie zdania sprawiły, że w mojej głowie namalowało się od groma myśli. Po raz kolejny potwierdziłaś, że masz niesamowicie dużo kolorów na duszy, które nadają Ci niesamowitej światłości. Kłaniam się po pas i jeszcze niżej. Proszę Cię, powiedz, skąd ty wytrzasnęłaś taki talent? No błagam, jak tak czytam Twój blog to czuję się jak beztalencie. To niesamowite, jak za pomocą kilka zdań, tworzysz coś wspaniałego. Już na samym początku czuć urok tej historii. Każdym kolejnym rozdziałem mnie tak pozytywnie zaskakujesz. Jesteś niezwykłą pisarką, wiesz? Widać, że miałaś, właściwie masz, bardzo ciekawy i bardzo orginalny pomysł na tę historię. Kolejny raz jestem pod ogromnym wrażeniem. Wciąż nie wychodzę z podziwu dla Twej osoby. Doskonale opisujesz uczucia i to, co dzieje się w umyśle czy sercu bohatera. Robisz to wprost niesamowicie. I bezbłędnie. Zawsze. Jesteś moim wzorem od bardzo już dawna. I już zawsze nim będziesz. Ja kocham wszystko co piszesz. Piszesz niczym największy mistrz. Uwierz w swój talent i nie mów, że nie wyszło, bo wiesz, kłamać jest nieładnie. Czekam w przyszłości na Twoją książkę, wiedz, że specjalnie przyjadę na spotkanie z autorem po Twój autograf. Powtarzałam Ci to już wiele razy, ale zawsze powtarzać będę. Masz niezwykły, nienaganny styl pisania. Bezbłędny i wprost cudowny. Lekki, a zarazem dopracowany. Masz prawdziwy dar do pisania. Piszesz po prostu pięknie. I przede wszystkim życiowo. Poruszasz sprawy które są w życiu najważniejsze: przyjaźń, miłość. Jednym słowem. ŻYCIE. Zachwycasz mnie. Każdym kolejnym zdaniem, słowem, literą.
Ukazujesz nam Francesce, której nie znamy. Zadziorna i nie do końca idealna... Tylko co z Leonem? Szkoda mi go, jest z taką wiedźmą, ale ja i tak wierzę, że moja kochana Franeczka się opamięta. A może ona tak naprawdę tylko się zagubiła? To zdecydowana osoba, doskonale wie czego chce od życia. Trzyma się własnych poglądów, potrafi walczyć o swoje, ale również kosztem innych, niestety. Nie rozumiem dlaczego powiedział do Leonowi akurat teraz. Ale może to dobrze? Chyba tak, bo Violka jak zwykle by zwlekała, a lepiej później niż wcale.
UsuńLeosiek... Biedny chłopak. Jest z Franką, a myśli o Violce. Jakieś dziwna klątwa ciąży na Verdasie. Co on takiego zrobił, że ma tak ciężko w życiu? On tak bardzo tęskni. A ja mam przeczucie, że jego cierpienie niedługo się skończy i jak to bywa po burzy, wyjdzie słońce.
A Violka? Jej serce wciąż należy do Leona i tego się trzymajmy.
Relacja Fran i Violki. Szkoda tylko, że nie zdobyły się na odwagę i nie przeprosiły. Kto wiedział, jak dalej się to wszystko potoczy... Minęło wiele lat. Gdzieś w głębi duszy na pewno nadal pamiętają o tym, co kiedyś się zdarzyło. Przyjaźń jest krucha i delikatna. Jedna chwila, jeden moment i wszystko leci, wali się, nie ma tego co było. Odleciało, zniknęło. Czar prysł i koniec. I po latach zdajemy sobie sprawę ile straciliśmy. Ile moglibyśmy zyskać, gdyby to wszystko nie legło w gruzach. W takiej sytacji znajdują się właśnie bohaterki Twojego opowiadania. Są zagubieni, nie wiedzą co robić. I w tym tkwi największy ich błąd. A wystarczyła by tylko chwila, jeden uśmiech, jeden gest, a coś by się ruszyło w pozytywnym kierunku.
I co więcej? Masz ogromny talent pisarski. To już wiemy. Twój styl pisania jest bezbłędny. Ale to także już wiedzieliśmy. Nie pozostaje mi więc nic innego jak życzyć Ci mnóstwo weny i z niecierpliwością czekać na kolejny fenomenalny rozdział i ciąg dalszy wydarzeń. To już będzie trzynastka, o matko! Ale trzynastka szczęśliwa. Już czekam.
Kocham ♥♥♥
Matko, kochana co Ty ze mną robisz? Za każdym razem, gdy czytam Twoje komentarze szczerze się jak jakiś czubek ;*
UsuńSłowo dziękuje to za mało, aby wyrazić moją ogromną wdzięczność ♥
Nie zasługuje na takie pochwały, daleko mi do osiągnięcia perfekcji ;)
Twoje komentarze są przepiękne ♥ Trafiają do mojego serca i pozostają w nim na długo. Dodają energii, aby wziąć się za pisanie kolejnego rozdziału ♥
Dziękuje, dziękuje, dziękuje skarbie ;*
Idę bo znowu się wzruszę ;*
kocham ♥ ♥ ♥
Rachel ;*
Jakoś się tak głupio czuję, jak mi dziękujesz, więc powiem Ci, nie dziękuj, bo Tobie należą się takie komentarze ♥
UsuńZasługujesz i to jak! I nawet nie próbuj mi zaprzeczać i się za mną o to kłócić, dobrze?
Czekam na upragnioną i wyczekiwaną przeze mnie szczęśliwą trzynastkę,
Buziaki ♥
Przy okazji piękny nagłówek ♥
UsuńNie wiem jak inaczej okazać swoją ogromną wdzięczność ♥
UsuńCzy ja wiem... Ale dobrze, nie będę się kłócić ;*
Trzynastka może ukaże się jeszcze dzisiaj ;) Tylko, czy będzie szczęśliwa? Nie wiem ;*
Dziękuje ♥
Miejsce <3
OdpowiedzUsuńCzekam ♥
UsuńWrócę.
OdpowiedzUsuńOk. Czekam kochana ♥
UsuńJestem♡
UsuńMoja opinia może nie mieć pozytywnego klimatu.
Jak zawsze Twój rozdział przyprawia mnie o mieszaninę uczuć.
León musi udawać Pana Idealnego i jest niewinny.Nie zastanawia się nad tym, że Violetta zrobiła to z jego powodu.Musiała zniknąć, czuła potrzebę osamotnienia.Nie miała siły ani chęci na dalsze staranie się w życiu.
Violetta natomiast za bardzo się za sobą użala.Niech zostawi Verdasa.I tak chłopak nie docenia starań dziewczyny.Mała iskierka nadzei....
Niejaka Franceska wszystko psuje i to dosłownie.Castillo jej uwierzyła.Przyznaje, że w Twoim opowiadaniu jest gorsza od Ferro.
Nie trawię Włoszki.Uważa, że jej należy się cały świat.Wiecznie rządząca i zadufana.Ugh..Do diabła z takimi osobami.Są nie do zniesienia!!!
Popisałam się ostrą krytyką i dobrze mi z tym.Przechodzę przemiany uczuciowe.Raz szczęśliwa raz smutna i zdołowana.Mówię o sobie ;___;
Z chęcią przeczytałabym kolejną porcję cudeniek★
¡Kochaaam Anię! Ściskam mocniutko♥
Tan
Dobra krytyka nie jest zła ;)
UsuńOjej, dobrze wiem co czujesz kochana ;* Ostatnio też miałam taki dziwny okres ;) Ale wszystko się ułoży ♥
Dziękuje za komentarz ;*
kocham ;*