wtorek, 10 lutego 2015

Capitulo 14.

Życie to nie bajka...
A wielka miłość trafia nam się tylko raz ...
I jeśli ją przy sobie masz, nie strać tego, przez głupi strach.


Opuściła gabinet dyrektora Studia. Zrezygnowała z dalszego obserwowania zajęć. Jutro wyjeżdża. Rozdział w Buenos Aires, oficjalnie zostanie zakończony. Miała wątpliwości co do podjętej decyzji. Żałowała, że życie nie jest jak książka, w której mogłaby prześledzić dalsze strony historii swojego istnienia. Wtedy mogłaby sprawdzić, że wybrała najlepsze wyjście. Egzystencja ludzka, jednak jest nieprzewidywalna, a człowiek nie może przekonać się czy zadecydował słusznie. Ona jedynie mogła czekać na konsekwencje, jakie przyniesie jej postanowienie. Ciężko będzie jej zostawić rodzinne miasto. Przemknęła szybko do wyjścia, aby przypadkiem nie natknąć się na Leona. Przecież obiecała mu, że więcej nie będzie musiał na nią patrzeć. List miał być ostatnią oznaką, tego, że w ogóle żyje na tym świecie.
- Castillo – w drzwiach stanęła nagle kruczoczarna dziewczyna.
- Fran… - westchnęła cichutko i przekręciła oczami. – Czego chcesz? Wiesz, śpieszę się.
- Ty! – wskazała palcem na szatynkę. – Musiałaś znowu wpakować się w nasze życie, a było tak idealnie zanim się zjawiłaś. Zerwał ze mną – syknęła. – Przez ciebie! – wykrzyczała wściekła.
- Przeze mnie? – spytała zdziwiona. – Nie powinnaś mnie obwiniać. Nie wiem, czemu się tak na mnie uwzięłaś. Jakbyś nie zauważyła, ja też go straciłam… - na jej twarzy pojawił się ból. – Jeżeli ktoś jest winny, to my same.
- Myślałam… Myślałam, że zerwał ze mną… Dla ciebie – zmarszczyła brwi nic nie rozumiejąc.
- Leon – jej głos załamał się, gdy wypowiadała jego imię. - On taki nie jest. Powinnaś wiedzieć. Mogłabyś mi powiedzieć czemu za wszystko zawsze obwiniasz mnie?
- Nie twój interes – fuknęła.
- Dobrze. Jeżeli nie chcesz, nie mów… - powiedziała, nie nalegając by uzyskać odpowiedź. - Czy ty go kiedykolwiek kochałaś? – spytała nagle.
- Ja… - zawahała się. – Och, co to za przesłuchanie Castillo? – założyła ręce na piersi niezadowolona. – Nie mam humoru, żeby się z tobą kłócić.
- Pamiętasz co poprawiało nam humor, gdy byłyśmy małe? – uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie wracam do wspomnień, z tego bezwartościowego czasu – prychnęła.
- Spodziewałam się takiej odpowiedzi z twojej strony. Chodźmy – popchnęła Francesce delikatnie do przodu.
- Nigdzie z tobą nie idę – oznajmiła niepewnie.
- Jelly Belly! – zaśmiała się i nakazała gestem, aby Włoszka poszła wraz z nią. Po dłuższym wahaniu dziewczyna dołączyła do szatynki.
***
Violetta uwielbiała fasolki Jelly Belly. Jedzenie ich dostarczało wiele frajdy i uśmiechu na twarzy. Nigdy nie było wiadomo na jaki smak trafisz. Podczas kosztowania, albo będziesz delektował się przyjemnym smakiem, albo na buzi pojawi się skrzywienie spowodowane okropnym aromatem zawartym w cukierku. Gdy była mała, często zajadała się nimi wraz z przyjaciółkami.
- Dawno tego nie robiłam – zachichotała i sięgnęła po cukierka. Nieśmiało włożyła go do buzi. Kiedy poczuła smak, skrzywiła się i miała ochotę wszystko wypluć. – Ugh. Smak psiego jedzenia – powiedziała krzywiąc się. Roześmiała się i ku jej zdziwieniu, Francesca śmiała się wraz z nią. Pierwszy raz od dłuższego czasu był to szczery śmiech.
- Dobra, teraz twoja kolej – wpatrywała się w dziewczynę, czekając na jej reakcje.
- Brzoskwinia – uśmiechnęła się.
- Ej! Zgłoszę reklamacje. Dlaczego, to zawsze ja trafiam na najgorsze smaki? – sięgnęła po kolejnego cukierka. – Limonka – oznajmiła triumfalnie.
- Fuj. Skoszona trawa? – spojrzała na szatynkę. Obie wybuchnęły śmiechem.
Szatynka w końcu widziała we Włoszce, osobę, którą była kiedyś.
- Fran… - zaczęła. – Nie wiem co takiego się wydarzyło w twoim życiu, ale jestem pewna, że wciąż jesteś tamtą wesołą i życzliwą osobą. Uwierz, że dokładnie wiem jak to jest, skrywać wewnątrz prawdziwą siebie. Myślałam, że jeżeli dokonam w sobie zmiany to świat wokół mnie również będzie inny. Teraz jednak wiem, ignorowanie swoich prawdziwych uczuć nie jest dobrym wyjściem. Odpychanie bliskich jest najgorszą rzeczą, którą możesz zrobić.
- Nie potrzebuje nikogo – prychnęła. – Violetta, pogódź się z tym, że teraz jestem zupełnie inną osobą. Jestem gwiazdą i mam władze – zadarła głowę i odrzuciła włosy.
- Jejku, pierwszy raz od naszego spotkania po latach, zwróciłaś się do mnie po imieniu – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. – Ja też w kółko to powtarzałam, ale to nie prawda. Myślę, że ty w głębi duszy również tak uważasz. Jeżeli nikogo przy sobie nie masz, sława oraz władza przestają mieć znaczenie.
- Prawda jest taka, że od dawna nikogo przy mnie nie ma – oznajmiła łamliwym głosem. – Od kiedy moi rodzice się rozstali, nic już nie jest takie jak dawniej… Przestałam ich obchodzić, a przecież tak bardzo się starałam. Wygrywałam konkursy  talentów, dostałam się do najlepszej szkoły muzycznej w mieście, a oni nigdy nie przyszli na żaden z moich występów... Nie wiem, czy kiedykolwiek słyszeli jak śpiewam. Ojca nie widziałam już dobrych parę lat, a mama… Ona wiecznie siedzi w pracy i w ogóle nie ma dla mnie czasu. Nie wiem, dlaczego ci to wszystko mówię – potrząsnęła głową i szybko starła pojedynczą łzę, która spływała po policzku.
- Wiesz, dobrze jest się komuś wyżalić – poklepała ją delikatnie po ramieniu. – Ludzie popełniają błędy, nawet ci już trochę doświadczeni przez życie. Mam nadzieje, że w końcu dostrzegą jaką wspaniałą mają córkę – posłała szeroki uśmiech w kierunku koleżanki.
- Nie rozumiem – zmarszczyła brwi. – Wyrządziłam ci tyle krzywdy, a ty jesteś dla mnie taka… Miła.
- Jeżeli na kimś ci zależy, to trwasz przy jego boku, mimo wszystko. Ostatnimi czasy mogłam to sobie doskonale uświadomić. Proszę, przemyśl sobie czy droga, którą wybrałaś jest właściwa – uścisnęła lekko zaskoczoną dziewczynę i zostawiła ją, aby wszystko mogła sobie  przemyśleć w samotności. Violetta miała nadzieje, że Francesca odrzuci maskę, za którą była skryta osoba, którą kiedyś była.
***

Wpatrywała się w widok za dużym oknem. Śledziła wzrokiem odlatujące samoloty. Już niedługo sama miała siedzieć w maszynie śmierci. Nie lubiła nimi latać, to nigdy się nie zmieniło. Tym razem jej taty nie będzie obok, a ona nie będzie miała kogo złapać za rękę, aby złagodzić swój strach. Nawet najdrobniejsze turbulencje wywoływały w niej przerażenie, że czeka ją śmierć w przestworzach. Czuła napływające do oczu łzy. Nie lubiła pożegnań, zawsze wywoływały w jej sercu nieznośny smutek. Jak miała sobie poradzić z dala od bliskich? Jeszcze nie opuściła Buenos Aires, a już zdążyła zatęsknić. Przynajmniej udało jej się ich przekonać, aby nie jechali na lotnisko wraz z nią.
Spojrzała na zegarek i uświadomiła sobie, że musi już iść. Wstała z krzesełka i chwyciła w dłoń fioletową walizkę.
Musiała postawić kropkę nad etapem życia, który zakończy się w chwili jej odejścia. Myśli Violetty wciąż krążyły wokół Leona. Głupia nadzieja, że będzie chciał ją zatrzymać nie chciała jej opuścić, aż do teraz. Musiała się pogodzić z tym, że życie nie jest nawet odrobinę podobne do bajek, które mama czytała jej w dzieciństwie. Książę nie przybędzie i nie uleczy złamanego serca. Taki koniec to tylko fikcja.
- Violetta! – usłyszała za sobą krzyk.
Zamarła i zatrzymała się w miejscu. Może w życiu także zdarzają się szczęśliwe zakończenia?



Troszkę nudnawy? ;) Jak flaczki z olejem xd Nie wiem, ale mam pewien pomysł na rozdział 15. Tylko szczerze mówiąc nie wiem kiedy się ukaże ;) 
Każdy się pewnie domyślił kto zawołał Vilu, ale nie zdradzę na razie, czy to była tylko jej wybujała wyobraźnia, czy ktosiek zjawił się naprawdę ;)

20 komentarzy:

  1. Ekstra rozdział i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie, ja tutaj wrócę ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nie jestem aż tak spóźniona, ale też mogłabym przybyć tu nieco wcześniej. Ajaj..... czternastka jest prześwietna!
      Wiele razy pisałam, że masz doskonały styl pisania i nadal obstaję przy tej decyzji. Idealnie wszystko opisujesz. Uwielbiam to jak piszesz. Sposób w jaki oddajesz emocje i uczucia bohaterów. To jak zagłębiasz się w ich psychikę. Nie znajdę chyba słów, żeby opisać Twój ogromniasty talencior ♥ Doskonale budujesz relacje bohaterów. Widać, że są dopracowane, prawdziwe, bezpośrednie, bez żadnych sztuczności. Wszystko wychodzi Ci tak lekko, a przy tym cudownie się czyta. Nie będę mówiła, żebyś oddała mi talent, bo ja bym go tylko zmarnowała - a szkoda by było. Wiem co mówię.
      Co podoba mi się w twoich opowiadaniach? Są realistyczne, zawierają jakieś anegdotki z życia, które tak bardzo lubię. Za każdym razem kiedy widzę jak świetnie piszesz, chce usuwać bloga, pakować manatki i zniknąć, aczkolwiek jakimś cudem się powstrzymuję. Wiesz, ktoś musi Cię podziwiać, więc zostanę.
      Co do samego pomysłu na całą tę historię? Perfecto!
      Uwielbiam postać mojej Franeczki. U Ciebie jest zupełnie inna, ale i tak mi się podoba! Powoli widzę, że już nie długo się opamięta i pokaże swoją prawdziwą twarz i ludzką stronę. Fran, która się zmieni, która nie będzie chciała już więcej ranić ludzi, która będzie chciała żyć normalnie, bez tych wszystkich intryg, ciągłych zawirowań, knucia przeciwko innym. Ona najzwyczajniej na świecie chce być szczęśliwa i ja ją rozumiem, aczkolwiek nie do końca. Lecz ludzie się zmieniają, prawda?
      Leonetta u Ciebie jest taka inna, taka...magiczna. Ich relacja jest wyjątkowa. Nie ma drugiej takiej osoby, która będzie dawała im tyle szczęścia, co oni nawzajem. Kto, jak kto, ale oni to zasługują na szczęście. A ta końcówka? Nie no następna tak kończy! CO ja z wami mam dziewczyny... Wiem, że to Leon. Na pewno. marzę o cudownym spotkaniu tej dwójki na lotnisku. Eh, nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że jest to zbyt pięknie, żeby było prawdziwe. Pewnie to sen, jak to lubi się to zdarzać u Violki. Ale miejmy nadzieje, że to tylko moje błędne domysły.
      Zatraciłam się w tym rozdziale całkowicie. Niestety nie mogłam przeczytać go wcześniej. Ale teraz przeczytałam... pozdrawiam z nieba!
      Chciałam powiedzieć, że Rachel podbiła moje serce.
      Pozachwycałabym się jeszcze, ale lodówka i mój brzuszek wzywa.
      Pójdę w blasku tego cuda zrobić sobie jedzonko, a tymczasem: całuję, ściskam, kocham, kłaniam się nisko.
      Buziaki ♥
      P.S. Paczaj co znalazłam!
      http://mojahistoria-violetta.blogspot.com/
      P.S.2 Tam też byłaś świetna ♥

      Usuń
    2. Kochana, dziękuje Ci bardzo za ten komentarz ;* Słowo dziękuje, jednak nie wyrazi mojej przeogromnej wdzięczności ;*
      Jesteś moją motywacją ;* Może zacznę pisać nowy rozdział? ;)
      Skarbie, nie mam czego Ci oddawać. Posiadasz w sobie niezwykły dar, tylko nie wiem dlaczego, wciąż nie możesz tego dostrzec ;*
      Kasiu, nawet tak nie pisz o.O Chcesz poddać się przez "to coś" czym marnuje miejsce na blogspocie? Nie pozwalam Ci nawet myśleć o odejściu przez moje badziewie ;*
      hehe smacznego! ;*

      Ooo nie. Kochana, jakim cudem Ty to znalazłaś? o.O Tamto coś było gorsze od tego bloga ;) Tyle błędów, aż głowa boli. Prawie wcale przecinków, ale teraz jest już trochę lepiej z moją interpunkcją ;) Tylko mi nie mów, że czytałaś ten badziew? ;)

      Usuń
    3. Nie dziękuj. Nie ma takiej potrzeby... ♥
      Ja motywacją? W tym momencie to chyba żartujesz ;*
      Oj taak, zaczynaj pisać. Jestem przeogromnie ciekawa czy Violka znowu ma jakieś zwidy czy coś w tym stylu xd
      Oj znalazłam. Sama się trochę na początku zdziwiłam, ale tak jakoś to wygrzebałam z pod ziemi. Widać, że bardzo rozwinęłaś swoje skrzydła od czasu powstania poprzedniego bloga. Jestem z Ciebie dumna, kochanie ♥
      Hahah dla mnie interpunkcja od zawsze była, jest i będzie czarną magią... Tak czytałam i ogromnie mi się spodobało. Jaki "badziew"? Co Ty za bzdury wygadujesz, było świetne. Cieszę się, że stworzyłaś drugiego bloga, bo dzięki temu Cię poznałam ;*
      Hahah pewnie główkujesz jak ja to znalazłam...?

      Usuń
    4. Mówię prawdę ;* ♥
      W najbliższym czasie się dowiesz ;*
      Właśnie, zastanawiam się jakim cudem się tam znalazłaś ;) Powinnam to usunąć, ale mam do tamtego bloga sentyment. To był mój początek przygody w świecie blogspota ;) Jakość jest żałosna ^^

      Usuń
  3. O. M. G.
    Jak dawno mnie tu nie było.
    Powinnaś teraz zrobić ze mną to co Fran z Violą i innymi. Odciąć się ode mnie.
    Dalej się łudzę że tego nie zrobisz ale warto mieć marzenia.
    Rozdział przewspaniały.
    Leoś goń za Violką! Nie pozwól jej odejść! Po raz kolejny.

    Kocham.
    #Selfiak♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, ze jesteś ;*
      Nie jestem zła i dziękuje za komentarz ♥

      Usuń
  4. Zajmuje <3 i idę nadrobić :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę *-*
      Ta fabuła jest świetna oryginalna i taka magiczna <3
      Violka i Fran się pogodziły w taki mega uroczy i przyjacielski sposób <3
      Szkoda mi Resto i to bardzo ;c
      Violka wyjeżdza albo może i nie ? ;o
      Kto ją zatrzymał ?
      Jestem w 1000% iż to Verdasek *-*
      Jej happy ending ?
      Mam nadzieję że tak i czekam na ich pierwsze (?) BESO <3

      Od dzisiaj jestem Twoją stała czytelniczką :*
      Besos :*
      `Sydney

      Usuń
    2. Ciesze się, że Ci się spodobało ;*
      Bardzo dziękuje za komentarz ;*

      Usuń
  5. Wiesz co Ci powiem?! Jak ty możesz?!
    .
    .
    .
    Strach minął?
    Kochana chodziło mi o to jak ty możesz tak genialnie pisać?!
    Wpadłam na Twojego bloga i przeczytałam go w niecałą godzine.
    To mnie bardzo wciągnęło, Aniu!
    To w jaki sposób opisujesz odczucia bohaterów i narratora jest naprawdę wyjątkowe. Potrafisz we mnie wzbudzić naprawdę wiele emocji.
    Jestem uważana za osobę twardą, ale kiedy czytałam One shot'a o chorobie Leona i Violetty to po prostu płakałam.
    Twój styl pisania jest wyjątkowy. I musisz zastanowić się czy nie chciałabyś kiedyś pisać profesjonalnie, a od bloga wszystko się zaczyna.
    widzę, że obie uwielbiamy czytać <3
    Naprawdę dziekuje za zaproszenie! A teraz...
    Rozdział genialny!
    Tylko jak ona mogła wyjechać?! To znaczy jeszcze nie. A ja jestem pewna, że to Leon ją zatrzyma!
    Musi jej wybaczyć ukrywanie swojej tożsamości!
    Jelly beans<3
    Kocham tą grę ze zgadywaniem smaków.
    To czy one się w końcu pogodziły?
    Nie ogarniam.
    Powtórzę to jeszcze raz: masz naprawdę ogromny talent i widać, że to co robisz po prostu sprawia Ci przyjemność.
    Widać w tym Twoją naturalność i oryginalności, ponieważ czegoś takiego nie czytałam <3
    Jest już bardzo późno, a mnie oczy już bolą. Ale śpielam się w sobie i to całe cudeńko przeczytałam.
    Życzę dalszych sukcesów i pomyśl nad profesjonalnym pisaniem w przyszłości!
    Twoja wierna czytelniczka (od dziś)
    Besos,
    Nathalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, bardzo Ci dziękuje ♥
      Moje serce się raduje, gdy widzę tak miłe słowa ;*
      Cieszę się, że spodobały Ci się te moje wypociny ;*
      Ja i profesjonalizm? To nie idzie ze sobą w parze ;) Pisze dosyć przeciętnie ;)

      Usuń
    2. Przeciętnie?! Piszesz G E N I A L N I E! Aniu mówię Ci prawdę!
      I nie musisz dziękować za szczerość ;-) tak już po prostu jest, że piszesz wspaniale i musisz zacząć wierzyć w swoje ogromne możliwości :-*

      Usuń
    3. Nie, nie, ale dziękuje raz jeszcze ;*
      Spróbuje uwierzyć, pracuje nad tym ;*

      Usuń