Be strong, be strong now
Too many, too many problems
Don't know where she belongs
Violetta, energicznie pokręciła głową, aby
pozbyć się widoku, którego była świadkiem. Próbowała sobie wmówić, że to coś
pomoże, ale wszystko na marne. Nie hamowała łez bezsilności, które lały się po jej
zaróżowionych od złości, policzkach. Słone krople, w ostatnim czasie pojawiały
się częściej niż uśmiech na twarzy, szatynki. Może to z nimi powinna się teraz
zaprzyjaźnić, bo tylko dzięki nim, męczący uścisk w klatce piersiowej znikał - przynajmniej na moment. Już sama nie wiedziała czy jest bardziej zła czy smutna. Te dwa uczucia
balansowały pomiędzy sobą. Dlaczego nic jej nie powiedzieli? Skoro brakowało im
odwagi, aby wyznać prawdę, nie musieli zaczynać romansu. Byli najbliższą rodziną
dla dziewczyny, tymczasem w jednej chwili, stali się dla niej obcymi ludźmi.
Zastanawiała się ile czasu, zatajali przed nią coś takiego? Dyktowali jak ma
żyć, jednak jej zdanie, w ogóle ich nie obchodziło. Obawiali się, że gdy prawda
wyjdzie na jaw, roztrzaska o podłogę wszystko, co będzie miała pod ręką i nigdy
już nie wypowie, do nich jakiegokolwiek słowa? Owszem, pewnie byłaby zła - to
nie ulegało żadnej wątpliwości. Ale prędzej czy później, zaakceptowałaby wybór
mamy. Pomimo tego, że relacje z nią, nie były najlepsze, chciała żeby była
szczęśliwa, nieważne, z kim. Nawet jeżeli miałby to być, Gustavo. Rodzicielka
najwidoczniej chciała rozpocząć życie na nowo. Może to w niej tkwił problem? Minęły już trzy
lata, od śmierci Germana i tylko ona nie pogodziła się jeszcze z jego stratą. Nie
potrafiła pokonać nawet jednego okrążenia na torze ponieważ wspomnienie tamtego
dnia, wciąż do niej powracało. Retrospekcja wypadku, która męczyła ją we śnie i
na jawie.
Na razie nie chciała wracać do
domu. Potrzebowała czasu i miała nadzieje, że oni to uszanują. Mogliby w końcu
przejrzeć na oczy i przestać dyktować własne zasady. Każdy człowiek potrzebuje
swobody podejmowania własnych decyzji. Angie oraz Gustvo, nie dawali tej
swobody, Violettcie. Te noc, chyba będzie musiała spędzić na ławce, w parku.
Nie mogła zadzwonić do przyjaciółki. Francesca, była taka szczęśliwa. Wciąż
musiała jej pomagać, a ona czuła się źle z myślą, że nigdy nie spłaci długu
wdzięczności. Nie mogła zepsuć radości, Włoszce bo wybiegła z domu, bez próby
podjęcia rozmowy. Ale jakby to wyglądało? Wszystko było jasne. Przecież ona,
miała o niczym się nie dowiedzieć. Poza tym, znaleźliby ją tam. Lepiej jeżeli
nikt nie wiedział, gdzie poszła. Pomoc, Diego, również nie wchodziła w grę.
Relacja z Hiszpanem, ostatnio mocno się pokomplikowała. Raczej, nie chciałby
mieć na głowie, niańczenia dawnej przyjaciółki.
Mogła zwrócić się jeszcze do jednej osoby. Czy aby na pewno była, aż tak
zdesperowana? Niby wszystko z Leonem, układało się lepiej. Tylko, że Argentynce,
głupio było prosić go o pomoc. Co by mu powiedziała? Hej Leon. Tak jakby uciekłam z domu. Może, mogłabym przesiedzieć, te
noc w fotelu twojego ojca? Pomysł z fotelem, jako pierwszy wpadł do jej głowy.
Gdyby pan Verdas, zobaczył, że taka zwyczajna dziewczyna siedzi w jego willi,
wykopałby ją szybciej niż powiedziałaby – dobry wieczór. Nie znała zbyt dobrze
rodziców, Meksykanina lecz ludzie z wypchanym portfelem, zazwyczaj okazywali
się sztywniakami. Mieli dziwne zasady, których zawsze przestrzegali. Wiedziała,
że nie powinna postrzegać tak, każdego bogatszego człowieka. Rodzice Fran -chociaż
mieli w posiadaniu, wielką firmę - okazali się być, bardzo miłymi ludźmi. Żadna
z opcji, nie przypadła do gustu, szatynce. Jedyne czego potrzebowała, to wsparcie
oraz rozmowa z kimś, kto chciałby ją wysłuchać.
Czuła się jak ostatnia, idiotka. Było już
późno, a oni nie byli nawet przyjaciółmi. Kto by pomyślał, że kiedyś stanie
przed drzwiami jego domu. Na pewno nie ona. Gdyby ktoś powiedział jej jeszcze
miesiąc temu, że będzie żywiła do Leona Verdasa, inne uczucia niż nienawiść… Wyśmiałaby
go i zapytała, gdzie jest ukryta kamera. Zanim zdążyła się rozmyślić, nacisnęła
dzwonek. Gdy już to zrobiła, chciała uciekać, zanim właściciele domu poszczują
ją psami. Wyglądała okropnie. Czerwona twarz, opuchnięte i pełne łez oczy. Zabrakło
czasu, aby zdążyła odejść. Usłyszała kroki, a po chwili w otwartych drzwiach
ujrzała, starszą panią. Minęło kilka sekund, zanim odważyła się odezwać.
- Dobry wieczór – odkaszlnęła, żeby
pozbyć się chrypki – Jest może Leon? – zapytała, niepewnie. Była coraz bardziej
przekonana, że pomyliła adresy.
- Dobry wieczór – odpowiedziała uprzejmie
- Tak, zaraz zawołam, wnuka – poinformowała, ciepłym głosem – Dziecino, co ci
się stało? – staruszka podeszła do Argentynki, aby ją przytulić.
Zaskoczona dziewczyna, oddała
uścisk. Staruszka, była opiekuńcza jak każda babcia. Pachniała różanymi
perfumami. Violetta w ramionach kobiety, poczuła spokój.
- Nic, naprawdę. Wszystko jest w porządku
– skłamała. Sztukę zatajania jak jest
naprawdę, opanowała do perfekcji. Zawsze tak odpowiadała. Nie chciała, żeby
ktoś się o nią zamartwiał – Coś mi wpadło do oka.
Starsza pani, zmierzyła ją
wzrokiem. Wyglądało na to, że nie uwierzyła w kłamstwo. Jednak nie odezwała się
słowem. Castillo, odetchnęła z ulgą, że nie drążyła tematu, chcąc za wszelką
cenę, dowiedzieć się prawdy.
- Proszę, wejdź do środka, Violu.
Zaraz zawołam, Leona.
- Pani wie jak mam na imię? –
zdziwiona, zmarszczyła brwi. Nigdy wcześniej, nie spotkała babci, Leona.
Pamiętałaby. Skąd więc wiedziała?
- Oczywiście. Mój wnuczek, często o
tobie opowiada – uśmiechnęła się – Bardzo się cieszę, że nareszcie mu się
udało.
- Poważnie? – Ku zaskoczeniu
brązowookiej, to było dla niej miłe. Nie rozumiała jednak ostatniego zdania,
wypowiedzianego przez kobietę – Co mu się udało?
- Jak to co? Zdobyć twoje serce,
kochanie – klasnęła w dłonie, niczym szczęśliwa nastolatka.
- Co?! – obruszyła się. Ona i Leon?
O czymś takim, nigdy by nie pomyślała. Ich przyjaźń rozwijała się w ślimaczym tempie.
Nie znała się na miłości, ale Verdas, nigdy nie mógłby obdarować jej tym
uczuciem. Francesca, uważała, że jest ślepa i tego nie widzi. Tylko, co powinna
zobaczyć? Przecież to było niedorzeczne. Leon, na pewno nie był w niej
zakochany. – My… Nie jesteśmy razem – odparła, zmieszana.
- Powiedziałam serce? Musiało mi
się coś pomylić. Nie słuchaj starej gaduły – zaśmiała się nerwowo – Chyba zostawiłam
wodę na gazie – zmyśliła na poczekaniu. Miała za długi język. Jeżeli Leon się
dowie, że coś wypaplała, będzie zły – Wejdźmy do środka – wskazała ręką na otwarte
drzwi.
- Poczekam tutaj, dziękuje –
uśmiechnęła się blado.
- Dobrze, dobrze – kiwnęła głową –
Leon, zaraz przyjdzie – wycofała się jak najszybciej. Miała nadzieje, że
szatynka nic nie powie jej wnukowi.
Obecność, starszej pani odwróciła na moment,
powód dla którego tutaj przyszła. Kiedy poszła, powrócił do niej cały ból. Nie
chciała już płakać. Argentynce, zdawało się, że ostatnie krople, wreszcie
opuszczają zmęczone oczy. Nie musiała długo czekać na przyjście, szatyna. Po
dwóch minutach, stał dokładnie w tym samym miejscu, gdzie przed chwilą stała
jego babcia.
- Violetta – wypowiedział z
czułością – Myślałem, że babcia, zmyśla – uśmiechnął się smutno, widząc w jakim
stanie jest dziewczyna, którą kocha.
- Leon – pociągnęła nosem. Rzuciła
się w jego objęcia. Poczuła niebywałą ulgę. Wdychała kojący zapach jego perfum.
Jego ręce oplotły ją w tali, powodując, że przylgnęła do niego jeszcze bliżej.
Od jego ciała, biło niesamowite ciepło. Sama, nie rozumiała tego jak działał na
nią, Verdas. Kiedy poczuła jego gorący oddech, tuż przy uchu, serce zabiło w
szaleńczym tempie. Odsunęła się minimalnie, od szatyna. To spowodowało, że ich
twarze były bardzo blisko siebie. Zatopiła wzrok w jego zielonych tęczówkach.
Pierwszy raz dotarło do niej jakie są piękne.
Będzie beso? Ja wiem, ale nie mogę
powiedzieć. Leon, ma przerąbane. Tylko Violetta, nie widzi, że mu się podoba :D
Nawet przyjemnie mi się pisało, aż dziwne. W tamtym tygodniu nie było
rozdziału, więc może w tym uda mi się dodać, jeszcze jeden :D Dziękuje za
wszystkie komentarze :* Każdy jest dla mnie ogromną motywacją ♥ Opinię pozostawiam wam, kochani <3 Ja chyba nigdy
nie będę zadowolona z siebie xD
W rozdziale, mogą pojawić się
błędy.
Kerry :*
OdpowiedzUsuńWrócę w weekend kochana ;*
UsuńAle ze mnie gapa -,-
UsuńPrzeczytałam rozdział już... Dawno temu, a dopiero teraz wracam -,-
Jestem okropna.
I know.
Po prostu mam mętlik w głowie.
- Nauka.
- Sprawdziany.
- Zły humor...
- Mało czasu wolnego.
- Brak internnetu w tygodniu...
To wszystko się kumuluje i człowiek zapomina gdzie ma komentować -,-
Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie strasznie zła.
Rozdział wyszedł ci cudowny <3
Genialny <3
Czemu zawsze trzeba kończyć w takich momentach? ;--;
Ja chce BESO!!!
I ma być ^-^^-^
Jeśli nie...
Nie wiem co, ale coś będzie xDD
Lajon zwierza się swojej babci z tego, że "walczy" o względy Vilu^^ Ah <3
Kocham tego gościa *o*
Czekam na next i życzę weny ;*
Mam nadzieję, że nie zawiodłaś się komentarzem :c
Kerry.
dziękuje kochana :*
UsuńNie przejmuj się tak skarbie, komentarz jest wspaniały ♥
Rosee :*
OdpowiedzUsuńWrócę kochanie <3
UsuńCześć cześć. Czemu wracam dopiero teraz? Choroba... jaka? Choroba na brak weny. Najgorsza choroba na świecie. Nie wiem czy spowodowana moim chłopakiem który miał ostatnio problem ze mną (który się rozwiązał) czy nową szkoła... ale może do rzeczy. Przechodząc do rozdziału jednym słowem można powiedzieć (Sory, dwoma słowami) Wielkie Ogromne CUDO (Jednak trzy xD) Lubie takie jakby rozpoczęcia w stylu cytatu. Ładnie to wygląda i brzmi. Niestety jest to troche trudne jak widzę... Mama z bratem taty.. Ale ale... Jest też dobra strona tego rozdziału (Mówiąc początek tez jest wspaniały ale najlepsze na końcu) Violetta postanowiła iść do Leóna. Najpierw babcia mówi jej że Verdas gada o niej jak wariat potem Przyrulasek i w końcu wyczekiwana miłość? (SERIO TYLKO NA TYLE MNIE STAĆ?) I znów ten końcowy moment który zawsze mnie zabija... Będzie cmok czy nie będzie cmoka xD No ale znając moje myśli i wiarygodność to wiem że się pocałują *-* Jejku ale by było pięknie *-* Ja juz sikam na myśl jak oni padają na łóżko i ... Sama już wiesz xD No ale najpierw pocałunek który rządam bardzo xD No. .. Kurde nie wiem co jeszcze wydusic. Ale z tą babcia to było ciekawe szczerze trochę się naśmiałam (co z tego że rozdział czytałam tydzień temu a pamiętam go jak nie wiem?) Może Lubie (Lubie... Kocham) twój blog może dlatego tak bardzo pamiętam każdy rozdział co do szczegółu? XD Ale ja kończę jeszcze polski do zrobienia. Do kolejnego i buziaki ^^
UsuńRosee kocha Raczel (Raczel jest specjalnie *informacja dla nowych w internetach* xD)
Ps: Za błędy bardzo przepraszam ;c
Przytulasek * -.-
UsuńI czy też teraz odliczasz do wakacji? Ja prowadzę kalendarz w którym każdy dzień zakreślam xD
Pozdrówka ^^
Wiem jak to jest. Ostatnio cierpię na to samo. Niechęć do pisania jest dobijająca? xD
UsuńDziękuje za cudowny komentarz ♥
A Raczel kocha Rosee :D
Maggie :*
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo cię przepraszam!
UsuńBędę dziś wieczorkiem, słowo
Boże, jest mi siebie żal :C
UsuńTy zajmujesz mi miejsce, a ja sobir wracam sześć dni później -)
Powinnaś mnie tak skopać, żebym się normalnie nie pozbierała :>
Przepraszam najmocniej, Aniu!
Wiem, że te słowa nic nie pomogą, bo jakby tak patrzeć z mądrej strony, to już mi się pare razy zdząrzyło nie wrócić!)
Jesteś po prostu niezwykła, skoro mnie stąd nie wykopałaś, i jeszcze powiedziałaś pare niemiłych słów)
Kochana, dokończę ten komentarz dziś, bo niestety udaję się do szkoły!
Wybacz, SKARBIE!
Cudowny rozdział, kochana!
UsuńMasz wielki talent :D
Mua, belisimo ;*
Violetta rusza do Leona. Ogromnie się cieszę, że jest z nim coraz bliżej)
Ah, babcia Verdasa to przemiła osóbka!)
Taka ciepła, pełna pozytywizmu i rozgadana :>
Jak rzuciła mu się w ramiona, myślałam, że uronie łzę :C)!
To takie wzruszające, że kiedyś nienawidzili siebie z całego serca, a teraz są bliskimi dla siebie ludźmi!)
Angeles mogła powiedzieć córcę prawdę)
Kłamstwo boli jeszcze bardziej! To tak jakby ktoś rozstrzaskał je na kawałki, powodując zniszczenie)
Biedulka musiała się nacierpieć -(!
Nie zasłużyła na to, zdecydowanie :]
I na końcu długo wyczekiwany moment)
Czy dojdzie do pocałunku? Jak ta dwójka zareaguje?
Dowiemy się w następnym fenomenalnym dziele z twojej strony)
Ty piszesz takie diamenciki, że błyszczysz niczym gwiazda na niebie)
Albo jeszcze jaśniej, kochana ;*
Weny przede-wszystkim)
I przepraszam jeszcze raz!
Dziękuje za miejsce, Ania -)
Nie wiem jak wyrazić, to co czuję w środku!
Ciepełko połączone ze szczęściem)
Thanks, jeszcze raz!
Pozdrawiam cię gorąco i przesyłam mnóstwo buziaków)!
Maggie!
dziękuje kochana ♥
UsuńNie przepraszaj. Naprawdę nie masz za co :* Ja wszystko rozumiem, aktualnie coraz ciężej jest znaleźć czas :D
Moje serce się raduje, gdy czytam takie miłe opinie ♥
#ME
OdpowiedzUsuńCiao! ♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział od razu po przybyciu na bloga. Ostatnio zaniedbałam komentowanie u Ciebie. Liczę, że się nie gniewasz (ach, te moje wybryki xd). Ciągle trzymasz nas w niepewności, czy doczekamy się pocałunku tej cudownej pary? Zaczekam, nigdzie mi się nie spieszy. Angie i Gustavo skrywali swoje uczucia, którymi oboje się darzą. Violetta poczuła się pokrzywdzona, że mama nie jest z nią do końca szczera. W tym zamieszaniu jest troszkę prawdy. Uważam, że całej rodzinie przyda się poważna rozmowa. Nie można wiecznie rozpamiętywać przeszłości. Wgłębiając się bardziej w fabułę- oryginalna. Pewnie znalazły się osoby, które Ci o tym wspomniały. Jednak powtórzę to po raz kolejny, żebyś nie przestawała w siebie wątpić. Masz wielki talent do pisania, wykorzystujesz go całkowicie (pominęłam błędy ortograficzne, które zresztą, zdążają się każdemu). Gdybyś jeszcze tylko, miała większą świadomość tego, że "potrafię". Ty zdolnym człowiekiem- my, Twoimi poddanymi. Wciągnęłam się w to opowiadanie, no! Trzeba przyjrzeć się ludziom z bliska, żeby dokładnie ich ocenić. Nawiązuję w tym cytacie do babci Leóna i wystraszonej Violetty, co ją czeka w domu Verdasów. Ach, ta nasza Vilu!
Przejdę do notki pod rozdziałem. Nie masz za co dziękować. Zasługujesz na grom komentarzy, bo po ludzku- MASZ TALENT. Spójrz na czytelników, którzy wciąż Ci towarzyszą (nie bez powodu, kochana). Życzę Ci udanego roku szkolnego. Mam nadzieję, że wszystko przebiegło zgodnie z planem i masz gotową wyprawkę szkolną. Jak zechcesz, mogę dodatkowo podrzucić patelnię, jeżeli ktoś by Ci podpadł ;D
Przyda się dużo weny, dla księżniczki Julii, żeby nie traciła chęci (oraz nadziei!). Zachwycaj nasze oczka swoimi dziełami, (które w pewnym stopniu można uznać za inspirację!). Nie dawaj się innym. Pokaż światu, że możesz więcej i nikt nie ma prawa Tobą pomiatać. Zapamiętaj, skarbie ;*
Komentarze Gisselka przydają się wyłącznie, na podpałkę do grilla. Po przeczytaniu tego komentarza pokryję wszelkie środki związane z naprawą wzroku, czy coś w tym stylu. Zabieram się za odpowiedź do Ciebie, na Hangouts ;D
Wyczekuję następnej perełki ;*
Nie czytaj tego badziewia!
Te quiero ♥
Mój kochany Romeo :*
UsuńDziękuje za ten komentarz. Moje serduszko rośnie. Cieszę się, że znalazłaś czas i napisałaś tyle motywujących słów, które dają mi siłę do dalszej pracy :*
Oczywiście, że się nie gniewam <3 Najważniejsze, że jesteś ;)
Quiero ♥
Kolejna!
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać takie to wspaniałe.
OdpowiedzUsuńLili dawna Kasia
dziękuje! <3
UsuńCześć Anusia.
OdpowiedzUsuńGłupio się czuję ponownie zaczynając swój komentarz od przeprosin. Aczkolwiek nie mam innego wyjścia. Powracam spóźniona. Za to haniebne zachowanie odpowiedzialna jest szkoła. Koszmar jakiś, no.
Wreszcie znalazłam trochę czasu i jestem.
To już dwunasty rozdział. Rany, jak ten czas szybko leci. Nadal pamiętam poprzednią historię, wiesz? Wydaję mi się nawet, że już na długie lata zachowam ją w swojej pamięci, jak i sercu. Z tym opowiadaniem jest bardzo podobnie. Jest naprawdę niesamowite. To taka bardzo realna historia, a ja właśnie kocham takie opowiadania, które nie są wyssane z palca. Aniu, nie mam zielonego, czerwonego ani nawet fioletowego pojęcia, skąd w twojej głowie, tak wiele rewelacyjnych pomysłów. Jesteś takim diamentem, moją najcenniejszą perłą. Posiadasz niebywały talent. Jest tylko nadal mały, a raczej duży problem. Wiesz jaki, prawda? To ta niepewność siebie. Aniu, tak nie można. I ty, kochana doskonale o tym wiesz. Rozumiem, że ciężko jest poprawić swoją samooceną. Przecież przechodziłam, zresztą w jakimś stopniu nadal przez to przechodzę. Jednak wiem, że jeśli nie przestaniesz patrzeć na to inaczej, to będzie ciężko. Proszę cię o tylko jedno. Więcej wiary w siebie, okej?
Ja nie znalazłam w powyższym rozdziale nawet najmniejszego błędu. Najważniejsze tutaj są słowa, przekaz, jakiś morał. U ciebie to jest, dlatego tak bardzo podziwiam zarówno ciebie jako osobę, jak i pisarkę. Lśnisz, nie wiesz nawet jak bardzo świecisz swoim blaskiem. Rozświetlasz drogę, tą lepsza. Jesteś jedyna, niepowtarzalna. Pamiętaj o tym. Kocham cię bardzo mocno. <3
Zauważyłam, że zaczęłaś informować nas, skąd pochodzi dany cytat, który zawsze umieszczasz przed rozdziałem. To naprawdę fajny pomysł. Zazwyczaj znałam te piosenki, ale oczywiście nie wszystkie. Teraz za każdym razem mogę przesłuchać sobie konkretną piosenką. A warto. Bo urywki ich tekstu są jak nie z tej ziemi.
Cała trójka - Violetta, Angie i Gustavo z całą pewnością potrzebują czasu. Szczerze mówiąc, to naprawdę nie rozumiem dlaczego ta dwójka tak postąpiła. Jeżeli byliby z dziewczyną całkiem szczerzy, to Viola na pewno zrozumiałaby to. Jest to ciężko i cholernie dziwna sytuacja. Szatynka wciąż pamięta o swoim zmarłym tacie. Wspomnienia o nim wracają do dziewczyny niczym bumerang. Jednak jestem pewna, że German tam z góry nad nimi czuwa. I bardzo pragnie, by jego dziewczyny były szczęśliwe.
Lepiej, żeby tym facetem był Gustavo, niż jakiś obcy mężczyzna. Można by rzecz, że to takie szczęście w nieszczęściu. Wierzę, że z czasem wszystko się poukłada i ich trójka będzie razem szczęśliwa. A German, to taki ich anioł stróż. Podobno ktoś żyje tak długo, jak długo ktoś o nim pamięta. Reasumując, German jest wśród nich. Może nie ciałem, ale jest.
Babcia Leona jest bardzo sympatyczną osóbką. Ta kobiecina okropnie przypomina mi moją babcię. Śmieszne, ale tak właśnie jest. Kochana istotka, która zawsze przyjmie każdego z otwartymi ramionami. Język też ma długi. Ale i tak jest przekochana.
Leon to idealny chłopak. Fantastyczny kandydat na męża.
Ostatnio chyba strasznie pokochałam połączenie Leona i Violi. Razem są tak urokliwi, jak nic innego.
Nie wierzę, że skończyłaś rozdział w takim momencie, no. Czy będzie beso? Naprawdę tego nie wiem. Ciężko jest cokolwiek stwierdzić. Wierzę, że tak. Jednak znając naszą Leonettę, to w ostatniej chwili może ktoś zadzwonić albo nagle babcia wparuje do pokoju. Wszytko może się zdarzyć. Ale ja chcę b e s o.
Wydaję mi się, że mój komentarz powoli dobiega już końca. Mam nadzieję, że wytrwałaś podczas jego czytania, co?
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci od groma weny i wytrwałości do mojej osoby. Nadal nie wierzę, że cie mam. Podziwiam, że nie uciekłaś jeszcze ode mnie gdzie pieprz rośnie. Hyhy. ;D
Z niecierpliwością wyczekuję trzynastego rozdziały. Oby była szczęśliwa dla naszych bohaterów. :)
Kasia :*** ♥♥♥ <333333 ;***
UsuńTwoje komentarze, zawsze dostarczają mi niesamowicie miłych, odczuć. Bardzo motywujące i poprawiające humor :* Jaki to skarb, mieć tutaj, Ciebie <3
Nie odnotowuje spóźnień, rozumiem, że znalezienie czasu jest trudne. Ważne, że jesteś i czytasz :*
Pamiętasz ją? Naprawdę? Nawet nie wiesz jakie to miłe <3 Tamta chyba była trochę mniej kompromitująca xD
Zawstydzasz mnie, moja droga. Nie zasłużyłam na tyle ciepłych słów :*
Dziękuje! Z całego serducha ♥
Postaram się nadrobić i wrócę <3
OdpowiedzUsuńHej ♥
OdpowiedzUsuńNatrafiłam na Twojego bloga przez czysty przypadek, za co jestem bardzo wdzięczna losowi. Na początku, zanim dodam kilka słów od siebie odnośnie opowiadania, chciałabym Ci powiedzieć, że jesteś niesamowicie uzdolnioną osobą, naprawdę. Potrafisz fenomenalnie oddać uczucia bohaterów, właściwie dobierając słowa ♥. To, według mnie, bardzo ważna umiejętność, gdyż dzięki temu, z łatwością można wczuć się w daną osobę, postawić się na jej miejscu.
Kompletnie nie mogę zrozumieć, dlaczego jesteś wobec siebie taka surowa. Czytając Twoje notki, odnoszę wrażenie, że nie jesteś zbyt zadowolona ze swoich rozdziałów, co jest absurdem.
Masz bardzo bogate słownictwo, przekazujesz doskonale emocje głównych postaci, o czym już wspominałam, i do tego Twoja historia nie jest totalną fikcją. Jednym słowem; perfekcja w każdym calu ♥ (tak, wiem, to nie było jedno słowo :D)
Rozdział, jak i cała historia są fantastyczne!
Granice i uprzedzenia Violetty co do Leona, zacierają się coraz bardziej, dzięki czemu zbliżają się do siebie *>*
Castillo chyba sama nawet nie wie, jak bliski jest dla niej Verdas, skoro to do niego przyszła się wypłakać :').
Babcia Leona to wspaniała kobieta ;D
Czasem to nawet i lepiej, jeśli ktoś ma dłuższy język, niż powinien.
W tym przypadku także.
Nie trzymaj nas tak długo w napięciu i dodaj następny rozdzialik! :*
Już nie mogę się doczekać.
Będzie beso or not? xD
Życzę mnóstwa weny.
Trzymaj się! ♥
Całuski,
Hana
Witaj ♥
UsuńMiło mi, że tutaj jesteś, że postanowiłaś zostać ♥
dziękuje :* Bardzo, bardzo dziękuje <3