Nigdy nie jest aż tak źle
Posłuchaj kogoś, kto był tam, gdzie ty
Leżysz na ziemi
Niepewny
Czy dasz radę to znieść
Nickelback - Lullaby
Odwróciła tabliczkę na drzwiach tak, aby na
zewnątrz, widoczny był duży napis : Otwarte. Ogarnęła wzrokiem całą kawiarnię,
upewniając się, że jest gotowa na przyjęcie klientów. Chociaż musiała wstawać
bardzo wcześnie, to i tak lubiła być tutaj o poranku. Była szczęśliwa, mogąc
obdarowywać klientów swoim uśmiechem na dobry początek dnia. Do tego jeszcze świeża kawa. Idealne rozpoczęcie dnia. Nie wszystkich ludzi darzyła sympatią, co to, to nie. Bywali tacy, którym miała ochotę napluć do gorącego napoju.
Naburmuszeni faceci, w garniakach. Tacy byli najgorsi. Zawsze ją pośpieszali lecz ona zawzięcie, nie dała ponieść się złości. Pracowała już tutaj dwa
miesiące i myśl, że w końcu przyjdzie czas, żeby się pożegnać trochę ją
smuciła. Zadecydowała starać się, żeby pogodzić prace z podjętymi studiami. Miała
jeszcze trochę czasu na ostateczną decyzje. Wygładziła swój czarny fartuszek, z
logiem kawiarni i chwyciła, w ręce notatnik oraz długopis. W pomieszczeniu było coraz więcej klientów, więc wzięła się do pracy. Zwinnie przemieszczała
się między stolikami i przyjmowała zamówienia. Z rytmu wybił ją głos
koleżanki, z pracy – Milagros. Była nieco starsza od niej, ale umiały się
dogadać. Lubiły czasem sobie poplotkować – jak każde kobiety.
- Fran! – zawołała.
Nie chciała przerywać przyjmowania
zamówień bo to mogło nieco spowolnić, ich realizacje. Nie lubiła, kiedy ktoś
musiał czekać, za długo. Ale nie mogła, także zignorować blondynki. To mogło
być coś ważnego. Podeszła do lady i spojrzała pytająco na dziewczynę.
- Nie chciałam ci przerywać, ale
popatrz, kto tam jest – poruszyła zabawnie brwiami. Wskazała dyskretnie palcem,
w którą stronę Włoszka, powinna spojrzeć.
Francesca, obróciła się we
wskazanym kierunku, nie wiedząc, o co może chodzić. Królowa Elżbieta, na pewno,
nie miała być dzisiejszym gościem. Kiedy zobaczyła przy jednym ze stolików,
Federico… Miała ochotę pisnąć. Nawet nie robiła sobie złudnych nadziei, że on
jeszcze kiedykolwiek się tutaj pojawi. Oczywiście, przychodził tutaj ostatnio
codziennie, ale była osobą, twardo stąpającą po ziemi. Starała się za bardzo
nie ponosić, złudnymi nadziejami. Zastygła, w bezruchu i popatrzyła tępo na
Milagros.
- Dziewczyno, idź tam do niego.
Założę się, że to na ciebie czeka. Widziałam jak zbył Carlosa, mówiąc, że
jeszcze nie wie, na co ma ochotę. Ty dobrze wiesz, co by przekąsił –
zachichotała – Poza tym, on zawsze zamawia, to samo – uniosła brew do góry. Poruszyła
oczami, wskazując na Włocha.
Kruczoczarna, wzięła głęboki
oddech, przywołując w myślach ostatnią rozmowę, z Violettą. Marzyła o spotkaniu
z nim poza kawiarnią. Obiecała sobie, że jeśli on tego nie zaproponuje,
przejmie inicjatywę. Raz lamie śmierć – powiedziała sobie. Nie była pewna czy
to, tak się mówi. Ale to nie było, teraz ważne. Poprawiła włosy, które były
niedbale związane, w kucyka. Na ustach pojawił się jej najpiękniejszy, uśmiech.
Kroczyła, z gracją do Federico. Nawet nie zdążyła mrugnąć, a była już przy
właściwym stoliku.
- Dzień dobry – powiedziała, wesoło
– To, co zawsze, dla Pana? – starała się być poważna, by nadać głosowi
oficjalny ton. Jednak w końcowym efekcie, słabo to wyszło. Wystarczyło, żeby na
nią spojrzał, a w brzuchu szalało stado motyli, chcących wydostać się na
zewnątrz. Zbyt silnie na nią działał, więc odrzucenie, z jego strony – które
również musiała brać pod uwagę, byłoby bardzo bolesne.
- Tak, poproszę. Chociaż nawet nie
wiesz jak byłoby mi miło, gdybyś mogła wypić kawę... Razem ze mną – posłał dziewczynie,
uroczy uśmiech.
- Jedna kawa, latte macchiato –
zapisywała, jednocześnie wymawiając. Gdy dotarły do Francesci, wypowiedziane
przed chwilą słowa, chłopaka… Oderwała oczy znad kartki. Zastanawiając się
przez chwilę, czy może, czegoś nie dosłyszała . On wpatrywał się w nią, oczekując odpowiedzi.
- Czy ty zapraszasz mnie… Na, na
sspotkanie? – wypowiedziała, z trudem. Przez usta Włoszki, nie chciało przejść
słowo – randka. Czy to nie byłoby, zbyt piękne, jeżeli oto właśnie mu chodziło?
- Właściwie, to chciałem, zaprosić
cię na rankę – oznajmił, śmiało - Ale oczywiście, jeśli nie chcesz... To
zrozumiem – dopowiedział, już nieco przygaszony, milczeniem ciemnowłosej.
- Nie! – krzyknęła, zbyt głośno.
Czuła na sobie wzrok, zaskoczonych klientów. Miała ochotę zapaść się pod ziemię
– To znaczy… Bardzo chętnie spędziłabym, z Tobą czas – wbiła wzrok, w podłogę.
Skarciła siebie w myślach bo zbyt szybko, zdążyła skompromitować się przed
Federico.
Chłopak wstał i podszedł bliżej,
zawstydzonej dziewczyny. Dotknął wargami, zaczerwienionego policzka, Francesci.
- W takim razie, bardzo się cieszę.
Co powiesz na piątek, o dziewiętnastej?
- Ppiątek? Piątek jest super –
powiedziała, nadal oszołomiona, gestem chłopaka.
- Świetnie. Czyli jesteśmy
umówieni? – uniósł kąciki ust, ku górze.
- Jesteśmy umówieni – powtórzyła,
nadal będąc, jakby w transie – Czekaj, a co z kawą?
- Może kiedy indziej. Ona była
tylko wymówką, żeby móc cię widywać – mrugnął do niej. Ujawnił prawdziwy powód swoich,
częstych wizyt.
Federico, pożegnał się jeszcze i
wyszedł, z kawiarni. Pozostawił ją, w kompletnym osłupieniu. Okazało się, że
Violetta, miała racje. Przychodził nie po kawę lecz specjalnie dla niej. Bardzo
jej się podobał, więc liczyła na to, że może oboje się zakochają. Nie zważała
na ludzi wokoło, podskoczyła do góry, ciesząc się jak głupia. Oczywiście, to
nie mogło ujść uwadze szefa. Po dostaniu nagany, postanowiła wrócić do pracy.
Po kilkunastominutowym biegu, wreszcie mogła
spokojnie, nabrać powietrza w płuca. Pochyliła nisko głowę i położyła ręce na
kolanach. Starała się wyrównać oddech. Jej przyjaciółka przez telefon
brzmiała, jakby straciła rozum. Śmiała się, wzdychała i piszczała. Kompletnie
nie rozumiała, co usiłuje przekazać, w ten sposób. Przejęła się dziwnym stanem,
Włoszki, więc przybiegła, jak najszybciej mogła. Trochę obawiała się, co może
zastać za drzwiami, pokoju dziewczyny. Kiedy oddech wrócił do prawidłowego rytmu,
weszła do pomieszczenia. Gdy ujrzała skaczącą po łóżku, przyjaciółkę...
Zdumiała się jeszcze bardziej. Może ona coś brała?
- Fran! – krzyknęła, chcąc
doprowadzić ją do porządku. Zachowywała się jak dziecko, po zbyt dużej dawce,
słodyczy. Włoszka, zeskoczyła z łóżka. Podbiegła do Violetty i chwyciła ją za
dłonie. Zaczęła podskakiwać, w miejscu, zachęcając szatynkę, aby poszła w jej
ślady – Fran – powtórzyła. Zrobiła kilka kroków, w bok, by oddalić się od
pobudzonej koleżanki.
- Zaprosił mnie na randkę! –
wykrzyczała, szczęśliwa. Zdyszana, w końcu przestała skakać jak kangur. Opadła
na łóżko i wlepiła rozmarzone oczy, w sufit.
- Jeju. Nie można było tak, od razu?
– spytała, Castillo. Odetchnęła, z ulgą. Jeszcze trochę, a zaczęłaby myśleć, że
trzeba dzwonić, po lekarza. Zaśmiała się pod nosem, z własnego stwierdzenia.
Jej przyjaciółka, była wariatką. Ale to jedna z cech, które ceniła w niej sobie
najbardziej – radość, którą potrafiła czerpać, z życia.
- Marzenia się jednak spełniają –
westchnęła, z zachwytem. Uniosła się do pozycji siedzącej, zorientowawszy, co
się z nią działo. Nic nie mogła poradzić. Była zbyt szczęśliwa, żeby trzymać
wszystkie te emocje, w środku.
- Dobrze. Widzę, że już trochę się
uspokoiłaś. Tak, więc opowiadaj, jak cię zaprosił?
Widząc, tak szczęśliwą
przyjaciółkę, również się radowała. W życiu Francesci, w końcu pojawił się
ktoś, kto zdążył - w dość krótkim czasie, zawojować jej serce. Miała nadzieje,
że przy boku Federico, poczuje czym jest prawdziwa miłość. Jakiś irytujący
głosik w głowie szatynki, podszeptywał złośliwie, że ona nigdy nie będzie
równie szczęśliwa. Może w głębi duszy, trochę zazdrościła przyjaciółce. Ale
nadal zostawał jakiś cień nadziei, że przy kimś będzie czuła podobne emocje.
Zostawiła swoje myśli i wsłuchała się w opowieść ciemnowłosej.
W towarzystwie Cauviglii, czas
zawsze płynął, zbyt szybko. Gdyby mogła, zostałaby u niej dłużej. Jednak gdy
wychodziła z domu bez uprzedzenia, Angie zawsze
prawiła jej kazania, kiedy wracała. Była gotowa zawiadomić wszystkie służby specjalnie,
byleby Violetta wróciła do domu, cała i zdrowa. Zachowanie matki, było, aż
nadto opiekuńcze. Kiedy tak, o tym myślała… To wszyscy obchodzili się z nią jak z jajkiem. Jedynie przy Francesce i Leonie, czuła się swobodnie. Leonie? –
spytała samą siebie. Miała dość duszenia tego w sobie. Musiała przyjąć do
wiadomości, że przy szatynie, czuje się dobrze. Dość tego Violetto. Zaczynasz go
lubić – powiedziała sobie w myślach, uświadamiając przy tym jaka była prawda. Był
kiedyś wrogiem, ale ich znajomość, rozpoczęła się na nowo. Była szansa, że nie
będzie tego, żałowała, pora na zmiany... Jako pierwszy cel na swojej liście,
obrała sobie, dojście do porozumienia, z Angie i Gustavo.
Violetta, wygrzebała z kieszeni
kurtki klucze do domu. Ostrożnie przekręciła zamek, aby wejść jak najciszej.
Starała się, żeby drzwi nie wydały z siebie, nawet najmniejszego skrzypnięcia.
Kiedy była już w środku, ogarnął ją smutek. Ten dom, już dawno nie widział
rodzinnego ciepła. Jedynie czego był świadkiem, to ciągłych kłótni. Myślała, że
zastanie niczym nie zakłóconą ciszę, ale z salonu, dobiegały do niej
przyciszone głosy Angie i… Jakiegoś mężczyzny? Tak przynajmniej jej się
wydawało. Postanowiła to sprawdzić bo rozmowa mamy szatynki, z jakimś mężczyzną,
wydawała się dziwna... I to jeszcze, o tak, dość późnej porze. Stawiała kroki, z
rozwagą tak, aby pozostać niezauważoną. Przylgnęła plecami do ściany i
odważyła, zajrzeć do pomieszczenia. Nie mogła uwierzyć, w to co zobaczyła. Znowu
czuła się bezsilnie. Wszystko układało się tak, jak nie powinno. Została
zdradzona… Kolejny cios, który zadało życie. Co miała zrobić? Odejść i zamknąć
w pokoju, dławiąc łzami? Czy wyjść zza ściany i przekazać jak bardzo ich
nienawidzi? Chcieli dyktować jak ma żyć, a sami popełniali błędy. Ich
największym błędem było to, że nic nie powiedzieli Violettcie. Dziewczyna,
gorączkowo mrugała. Chciała wyrzucić obraz, obściskującej się w salonie, dwójki
ludzi. Nic jednak nie pomagało. Było jej niedobrze. Już nigdy nie pozbędzie się
momentu, w którym zobaczyła jak Angie, całuje Gustavo. Ona przecież była żoną,
zmarłego ojca, szatynki. Gustavo, z kolei był jego bratem. Jak mogli zakochać
się w sobie? Czy jako jedyna pamiętała, o Germanie? W tej chwili nie chciała
słuchać, żadnych usprawiedliwień.
- Nie mogę uwierzyć – wydusiła.
Przerwała ich odrażające obściskiwanie. Weszła do pomieszczenia i patrzyła
wzrokiem, pełnym złości, na ich przestraszone miny – Nienawidzę was! –
wykrzyczała, starając się hamować łzy. Zignorowała, głos zrozpaczonej matki, po
prostu wybiegła. Nie miała ochoty, tam więcej wracać.
Dam, dam, dam. Zaskoczeni ostatnim
fragmentem? :D Kto podejrzewał, że między mamą, a wujaszkiem Violetty, coś się
dzieje? xD Piszę mi się coraz gorzej i dlatego są
coraz słabsze rozdziały. Ale staram się, żeby dokończyć ten dramat. Jeszcze
jakieś 10 rozdziałów – łącznie z tym i na tym będzie, chyba koniec. Mam zaległości,
wiem. Postaram się w końcu napisać, komentarze na waszych blogach. Ale muszę
przyznać, że do blogspota czuje coraz większą niechęć : ( Dlaczego? Nie wiem.
Może mi przejdzie. A! Ostatnio proszono mnie, o zajmowanie miejsc pod
rozdziałami. Rzadko to robię, ale jeżeli komuś na tym zależy, to niech napisze
mi pod tym rozdziałem, że nadal tutaj jest i chce, żebym mu zajmowała :D Jeżeli
dostanę taką prośbę, pod następnym postem, obiecuje ją zrealizować? xD Heh,
dobra kończę :D
Meeega *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie !
http://doroslaleonetta.blogspot.com/?m=1
dziękuje :)
UsuńPostaram się do Ciebie, zajrzeć xD
Anusia, chudzinko moja kochana.
OdpowiedzUsuńPozwól mi, że zaklepię sobie dogodne miejsce pod tym rozdziałem, dobrze? Ajajaj, nie wierzę, że to już jedenasty fragment twojej historii, no. Obiecuję, że wrócę najszybciej jak tylko będę mogła. ❤
Aniu, Anusiu, Marsjanku, Myszko, Chudzinko, Bliźniaczko, moja inspiracjo najwspanialsza. ❤
UsuńMusisz mi wybaczyć, że przybywam z komentarzem do ciebie dopiero teraz. Tak bardzo się cieszyłam, kiedy zobaczyłam nowy rozdział. Nie masz pojęcia, jak bardzo. A zachowałam się tak cholernie nieładnie. Nie mam nic na swoją obronę. Wiesz, szkoła i ostatnie dni wakacji, to mało zachęcająca wizja. Ja nie chcę tam iść. Ania, ratuj...
Twój ogromny talent lśni jaśniej od słońca. Ja tak okropnie uwielbiam styl, którym się posługujesz. Nawet nie jesteś świadoma tego, jak bardzo kocham to, co robisz. Twoje prace osładzają mi nawet najbardziej gorzkie chwile. Zawsze potrafisz mnie rozweselić, no. Nieważne, czy robisz to poprzez nasze rozmowy, czy przez twoje dzieła. Efekt zawsze jest taki sam - nieschodzący uśmiech z mojej twarzy. Jesteś wspaniała, najlepsza, jedyna w swoim rodzaju. ❤
Francesca jest typem osoby, która umie rozweselić i wskazać jaśniejszą stronę życia, gdy nad naszymi głowami zbierają się czarne chmury. Aj, cudowna z niej dziewczyna.
Tak strasznie kibicowałam dwójce naszych ukochanych włochów, aby nareszcie odnaleźli drogę do siebie. I na szczęście się to w końcu udało. los to los, nikt za nim nie nadąży. Nie jest jeszcze nic pewnego, że ta znajomość przeistoczy się w coś większego, ale trzeba mieć nadzieję. Takie naiwne stwierdzenie, jednak trzyma przy życiu.
Kurde, szef, jak to szef. Musiał wtrącić swoje trzy grosze. Może zapomniał już jak to jest być młodym człowiekiem, gdzie uczucia i emocje biorą górę?
Violetta to wspaniała przyjaciółka. Rzuciła wszystka i biegła, dosłownie biegła do swojej psiapsióły. Uwielbiam je obydwie, no. Są przekochane i tak słodkie, jak tabliczka czekolady. Hehe. ❤
Angie i Gustavo? Gusatvo i Angie?
Powiem szczerze, nie spodziewałam się. Jeju! A to ci niespodzianka, no. Nie dziwię się, że Violetta, tak zareagowała. Ciężko jest jej pomyśleć, że jej mama będzie z innym facetem. Jednak musi się z tym pogodzić. Czyż nie najważniejsze jest ich szczęście?
Szatynka znowu wybiegła w siną dal. Może spotka Leona? Hyhy. ❤
KOCHAM. KCOHAM. KCOHAM.
Nie mam Ci czego wybaczać, kochana :* Trzeba było korzystać, z tego co pozostało. Powrót do szkoły zawsze jest trudny, ale nie można się załamywać. Za rok znowu będą wakacje, może niezbyt pocieszające, ale czasami pomaga :D
Usuńdziękuje, kolejny raz z całego serca. To co piszesz, wiele dla mnie znaczy. Jesteś takim moim wzorem doskonałej pisarki, której nigdy nie dorównam :*
Hehe, kochana nie powinnaś mnie tak chwalić <3
Te quiero ♥
Ja proszę o miejsce i... obym na następny rozdział je miała bo zobaczysz xD
OdpowiedzUsuńWRÓCĘ :*
Cześć, część ^^ Tu Jednak Rosee bo Rosalie ma już ktoś xD No ale do rzeczy do tego wspaniałego rozdziału co jest na górze *-* O Jezu o Jezu. Jaram się że w końcu jest jakies opowiadanie o Fedecesce. Chodź Lubie Fedemiłe i sama o niej pisze to kiedyś fedeceska była moją 2 ulubioną para (1 to leonetta oczywiście xD) Co mogę powiedzieć? No cudo. Miód malinki i nutella (wiem jest inaczej ale zapomniałam jak xD) miód maliny i coś tam xD Fedek zaprosił tak romantycznie Fran. Przyszedł tam tylko dlatego bo chciał się z nią spotkać (i co najważniejsze) zaprosić na randkę. (ZBOCZONA MINA XDD) Jeszcze ta radość gdy Violka weszła do niej a ta skakała na łóżku potem zaczęła skakać kolo niej potem opadła bezwładnie xD Pewnie noc spędziła na oglądaniu jego zdjęć xD I nie wiadomo co przy nich robiła (OMG co to za zboczona Rosee xD)
UsuńVivi wraca do domu a tam takie coś. Matka juz tak szybko zapomniała? No sz kurde coś strasznego. Tak jak z Violettą (serial) tylko że odwrotnie xD No cóż... Jednak trzeba się pogodzić z utratą czegoś nawet niewyobrażalnie niemożliwego. Wiem niestety jak to jest.
Vivi chciała się pogodzić a tu taki wielki napis na Angie i bracie jej taty "Dupka" xD ale się ułoży! Na pewno!
Gdzie León? Gdzie mój Leonek? XD
Dobra nie zatruwam dupy. Proszę o miejsce ^^ iii... Wspaniały rozdział czekam na więcej ^^
ROSALIE. ..
Nie, Rosee
Hehe, na pewno będzie na Ciebie, czekało :*
Usuńdziękuje bardzo ♥
All you need is believe ^^
OdpowiedzUsuńWrócę, kochana ;D)
Cześć, Rachel ;D
UsuńBardzo cię przepraszam, że wracam tak późno. To już chyba moja codzienność, że się spóźniam xD
Wczoraj jeszcze odpoczywałam po dwóch dniach zabawy, więc nie miałam odrobinki siły na pozytywny komentarz. Lecz dziś przybywam w troche lepszym nastroju, i postaram się wyskrobać dla ciebie wiele pięknych słów. Ale znam siebie i wiem, że nie umiem pisać motywujących komentarzy.
Wspomniałaś coś o zajmowaniu miejscątek. Kochanie, byłoby mi niezwykle miło gdybyś to dla mnie zrobiła. Choć to za duże poświęcenie, i na to nie zasługuję :/
W każdym razie będę ogromnie wdzięczna ^,^
Wiem co czujesz, i doskonale cię rozumiem. Wena rónież ostatnio mi nie sprzyja, lecz są dni, w których mam jej mnóstwo. Ale ty masz jej aż za wiele. Z każdym nextem ukazujesz wielkie zdolności pisarskie i talent . Jesteś bardzo uzdolniona, i na prawdę jestem pewna, że chęci do blogspota wrócą!
Rozdział jest perełką ^^
Widać ile serca wkładasz w to co robisz.
Federico wkracza do akcji, i zaprasza Francescę na kolację! ;*
Jeej, tak długo na to czekała.
Violetta myślała, że coś się stało
Haha, Fran proszę cię spokojnie.
Bardzo się cieszyła, że ją zaprosił ;D
Biedna Fiolka. Zastała widok całującej się matki z jej wujkiem.
Zranili ją, matko współczuję Castillo
Myślała, że nikt nie zapomniał o Germanie, ale jak widać tak .
Ooo, nie było Lajona. Jakbyś mogła to aby w następnym się pojawił -^
Czekam na Leonettę i życzę ci dużo pomysłów. Ta historia jest magiczna
Pozdrawiam cieplutko!
Maggie :*
Witaj, Maggie :D
UsuńNie ważne. Najważniejsze, że jesteś <3
Oj, oj. Właśnie, że piszesz wspaniałe komentarze! :D Bardzo motywują i dają powera do dalszej pracy :*
Oczywiście, że zajęcie miejsca, nie będzie żadnym problemem :D
Z tym moim talentem, to chyba bym się nie zgodziła. Nie wiem czy go wgl. mam o.O
Dziękuje za komentarz, pełny pozytywnej energii xD
No i ja na końcu :c
OdpowiedzUsuńPowinnam wrócić do końca tego tygodnia ;* !
I jestem! Teraz :)
UsuńAh. Ale nie mam weny na komentarz -,-
Tak, wiem... Po co robić coś na co nie ma się najmniejszej ochoty?
Po prostu nie chcę Cię zawieść ;*
A co do zajmowania miejsc...
Może mi mogłabyś zająć? Byłoby mi strasznie miło ;*
Ale tak, strasznie, strasznie miło ;*
Już czuję, że ten komentarz będzie do dupy (za przeproszeniem).
Zaskoczyłaś mnie! Po prostu udusiłaś ostatnim fragmentem!
Jak.... Jak oni mogli to zrobić, co? Może kufa od początku coś między nimi było? jeszcze zanim Angie zaszła w ciąże z Germanem? Może ona potajemnie się w nim podkochiwała o_O.
Ale przejdźmy do Violki...
Skoro wybiegła z domu, to może natknie się na Lajona? A on ją pocieszy, przytuli, może pocałuje... (Ale dużo jest tych może xD)
No, może, może. (A nie mówiłam xD)
Ah, wybacz, ale nie mam już nic z wyciśnięcia z siebie. Dałam tyle ile mogłam, mam nadzieję, że się nie złościsz, bo tego bym nie przeżyła :c !
Życzę wiele przydatnej weny ;* (bo komu na co wena, która się nie przyda xD) I czekam na next ;*
A jeszcze jedno...
Szkoda, że coraz ciężej pisze Ci się to opowiadanie... I wcale nie spieprzyłaś tego opowiadania!
Tulę serdecznie, Kerry <3
Oczywiście, że bym mogła :*
UsuńDziękuje za piękny komentarz <3
Haha, lubię zaskakiwać. Ciesze się, że chociaż raz mi się udało :D
Ja co do tego mam trochę inne zdanie, ale dziękuje za wsparcie :*
Wrócę ;*
OdpowiedzUsuńKochanie jestem!
UsuńCzy to mój pierwszy dłuższy komentarz tutaj?
Możliwe.
Ale to nie ważne!
Ważne że jestem!
I nic innego! xD
Kocham to opowiadanie *-*
Oryginalną fabułę *-*
Męskiego Leośka *-*
W końcu nie przesłodzoną Violkę, która nie może się zdecydować czy zjeść homara na obiad czy krewetki xD
Trzech muszkieterów - Fran,Diego i Vils.
Idealnie *-*
Nic więcej *-*
Jedno z nielicznych opowiadań w którym Violetta na prawdę jest niedostępna względem Leona.
Skrzywdził ją.
One też sporo przeżyła.
Straciła ojca - też oryginalnie, zwykle uśmiercamy matkę V. xD
I Diego , nie żebym go nie lubiła , ale
LEONETTA FOREVER!
Weź się zajmij swoją drugą przyjaciółką - Fran, a V zostaw Leośkowi *-*
Leonetta i nic i nikt więcej *-*
Ale ten romans między jej wujkiem i matką :/
Wstydź się Angie!
I ty Gustawo też!
Ale serio jak oni tak mogą?
Rozumiem miłość nie wybiera (coś o tym wiem :/ )
Ale:
Po pierwsze - jeśli już macie zamiar się obściskać, to róbcie to w miejscach gdzie V was nie zobaczy, lub po prostu jej o tym powiedzcie.
Po drugie - najpierw się myśli po tem robi.
Bo to przecież nie możliwe żeby twoja córka a jego bratanica (?) zobaczyła was całujących się w domu w którym mieszka i spokojnie może do niego wejść.
To takie nielogiczne -,-
Jak tak można? -.-
(tak to bardzo poważny bulwers xD)
Tyle na dzisiaj tego komenatarza jestem zbyt nerwowa po tyvh przeżyciach xD
Kocham i czekam na next <3
Zapraszam do sb xD
SYDNEY ;*
Wiesz, nawet nie wiem. Nie zwracam uwagi na długość. Doceniam każdą opinię, nawet taką jednowyrazową xD
UsuńJejku! Dziękuje kochana :*
Naprawdę je kochasz? Nie, nie znowu umarłam *.*
Kocham <3
OdpowiedzUsuńWrócę [jak nie zapomnę xd]
OdpowiedzUsuńRomeo, nie zapomni o Julii ♥
OdpowiedzUsuńWitaj, kochana ;*
UsuńPowracam z komentarzem, kiedy jeszcze mam możliwość. Cytat, aww! Gif, aww! Dopełniają razem cały rozdział. Jak chleb z masłem, pomidor z makaronem itp. Mam dość dziwne skojarzenia xD
Gustavo ma romans z Angie?
No, tego się nie spodziewałam! Aniu, zaskakujesz mnie coraz bardziej! Fedecesca ♥
Ciekawe, co z tego wyniknie xD Kibicuję tej parze. Tylko gdzie leonetta, co? Nie każ nam tyle czekać, Romeo zaczyna wyżywać się na kurach domowych xD
One są od urodzenia głupie, więc nauczyłam kury mówić :D
Wyczekuję rozdziału.
Dużo, weny! ;*
Romeito ♥
dziękuje za komentarz, kochana :*
UsuńLeonetta, zbliża się w ślimaczym tempie xD To musi być wejście, z efektem zaskoczenia :D
Ale świetna historia! Pierwszy raz tu chyba jestem i to mój błąd, że dopiero teraz. Kocham tą historię. Jest super. Pięknie piszesz. Fedecesca ! Jej! Nie lubię zbytnio innych par niż Lajonetta, ale jednak zmieniam zdanie. Hah. Ale euforia Fran! Wow! Ma power! Biedna V. Widzi dwie najbliższe jej osoby jak się obściskują. Eh. Jacy staży tacy głupi.
OdpowiedzUsuńOkay. Czas na spam. O tak! Widze, że masz zakładkę od tego, wiec juz tam biegnę. Proszę wpadnij i postaw kropkę. Proszę z miną szczeniaczka. Taką sweet.
No dobra. Idę sobie
Pozdro
Czekam na 12.
Xoxo.
Melloniasta:*
Bardzo dziękuje! :**
UsuńPostaram się zajrzeć. Nie wiem kiedy, ale w najbliższej przyszłości, na pewno :D
Chciałam jakoś normalnie skomentować rozdział jak to ja, ale jak zaczęłam go czytać to miałam ochotę zacząć krzyczeć z radości ;D Nie przesadzam.
OdpowiedzUsuńWiele razy próbowałam pisać o Fedecesce, bo to jedna z moich ulubionych par, a nie ma praktycznie żadnego blogu o tej dwójce/na blogach o Leonettcie najczęściej jest Fedemiła i Marcesca/Diecesca.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Coraz bardziej kocham to opowiadanie. O ile to możliwe *-*
Raz lamie śmierć ♥ Francesca jest świetna ^-^
I Federico zaprosił ją na randkę ♥ Jeju, teraz mam problem z wybraniem ulubionej pary w tym opowiadaniu, bo i Fedecescę kocham i Leonettę. To wszystko przez to, że Violettę lubię :/ ŻAL.
Tylko żartuję :D Ale serio ją lubię.
A Fede... Skoro już tam był to mógł zamówić kawę. ON NIE KOCHA TAK BARDZO KAWY JAK JA?
Płaczę, ale mu wybaczam.
German to taka Maria xD I zawsze się zastanawiałam, czy w innych okolicznościach Violetta nie byłaby przeciwko Germangie. Tzn tu jest Angie+Gustavo. Austavo :D Ew. Gangie :D
Znalazłam lepszą wersję Violetty. Czekam na ekranizację *-*
I na cap.12 ^-^ Ten rozdział był świetny, nawet bez Leon'a *-*
Nie wiem, co powiedzieć :*
UsuńJesteś utalentowana, jedna z najlepszych bloggerek na blogspocie i podobają Ci się moje wypociny? To chyba jakiś sen, a ja nie chcę się z niego obudzić *.*
Dziękuje bardzo ♥
Haha, Ty tak na poważnie? :* Ekranizacja tego, byłaby raczej niewypałem xD
Aniu, jak zwykle jestem zachwycona. Perfecto! ♥
OdpowiedzUsuńDziękuje ♥
Usuń