Spójrz w niebo
Spróbuj to zmienić
Pomyśl czego chcesz
I biegnij tego szukać
Violetta - Veo Veo
W jej głowie rozbrzmiewały dwa
głosy. Jeden kategorycznie zabraniał, aby iść z Leonem na spacer. Drugi z
kolei, aż prosił, żeby odpowiedziała, twierdząco na jego propozycje. To była
walka, z samą sobą. Bała się, że ponownie ją zrani. Ale perspektywa szczerej
rozmowy, wydawała się jak najbardziej, zachęcająca. Nie powinna czuć się tak,
jakby mogła mu zaufać. Jednak pomimo wszystkiego, on był jej coraz bliższy.
Chciała poznać myśli Meksykanina, żeby dowiedzieć się, że rzeczywiście się
zmienił. Nawet nie zauważyła, że nadgarstek, nadal tkwi w uścisku szatyna. Z
przestrachem, delikatnie wyswobodziła, swoją rękę.
- Chyba, mam jeszcze trochę, czasu
– przełknęła, głośno ślinę. Tylko, żeby nie żałowała, podjętej decyzji. Miała
ochotę potrząsnąć chłopakiem i wyciągnąć z niego odpowiedzi, na nurtujące
pytania, które powstrzymywały ją, od zawarcia przyjacielskich relacji, z
Verdasem.
- Mam przyjąć to, jako odpowiedź,
twierdzącą? – zapytał. Chciał mieć pewność, ponieważ dziewczyna, nie określiła
się słowem : tak czy nie. Ona była nieprzewidywalną osobą, której nie sposób było
przejrzeć, na wylot. Potrafiła go zaskoczyć, więc nie mógł cieszyć się
przedwcześnie.
- To znaczy tak. Zgadzam się –
uśmiechnęła się blado. Mogła potrzymać Leona dłużej w niepewności, ale nie
zasłużył sobie. Dziwne było to, że jeszcze nie uciekł. Miała zmienne humory i
czasem stawała się nie do wytrzymania. Jak biedna, Francesca tyle z nią
wytrzymywała?
- Naprawdę? To wspaniale! Bardzo
się cieszę – oznajmił, szczęśliwy. Chciał, aż podskoczyć do góry, z radości. To
byłoby bardziej dziewczyńskie zachowanie, a on chyba za dużo ostatnio spędzał
czasu, z Larą. Opanował swoją euforię i uniósł kąciki ust ku górze – Wiem,
gdzie możemy pójść.
- Dobrze, a więc prowadź,
przewodniku. – Przez moment się wahała. Odrzuciła niedorzeczne wymysły, typu :
co jeżeli Leon jest seryjnym mordercą, a ja, tak po prostu, godzę się na
wspólną wędrówkę, która będzie moją ostatnią?
- To niedaleko. Mam nadzieje, że ci
się tam spodoba.
Kiedy, w końcu się zatrzymali, po kilkunastu minutach
drogi. Violetta, oniemiała z wrażenia. Słowo, pięknie, nie oddawało w pełni
rozpościerającego się przed nią widoku. Tyle razy była w tym parku, lecz nigdy
nie poświęciła dłuższej chwili, aby poznać jego urokliwe miejsca. Teraz miała
przed sobą, zachodzące słońce, którego ostatnie promienie zatapiały się, w
głębi jeziora. Rzadko o tym myślała, ale widok znikającego ciała niebieskiego,
przypominało o tym, że kiedy ponownie wynurzy się i zajaśnieje na niebie,
rozpocznie kolejny dzień. Nowy dzień, w którym wszystko, mogło odmienić się na
lepsze. Żadne z nich jeszcze się nie odezwało. Nie chcieli niczego zepsuć, ale
cisza nie mogła trwać, w nieskończoność. Violetta usiadła na trawie, a tuż obok
niej, Leon. Spojrzała na drzewo, którego gałęzie unosiły się nad ich głowami.
Było naprawdę piękne. Sądząc po jego stanie, wyglądało na dosyć wiekowe, ale to
tylko dodawało mu urody. Pierwszy raz widziała roślinę, o tak żywo czerwonych
kwiatach.
- Z tym miejscem, wiąże się pewna
historia… – zaczął. Chciał przerwać ciszę, która panowała między nimi. Miał
nadzieje, że nie zanudzi dziewczyny bo nie każdy lubił słuchać, jakiś starych
historii. Tym bardziej, że właśnie tą opowiedziała mu jego babcia.
- Naprawdę? Opowiesz mi ją? –
poprosiła.
- Lepiej nie będę zagłębiał się w
szczegóły. Tą historię po mistrzowsku opowiada, wyłącznie moja babcia. Pewnie
dlatego, że to właśnie jej dotyczy – spojrzał na szatynkę. Z tego co wyczytał,
z jej twarzy, wyglądała na zainteresowaną. – Pięćdziesiąt lat temu, to właśnie
w tym miejscu, poznała dziadka. Ciężko mi w to uwierzyć, ale twierdzi, że to
była miłość, od pierwszego wejrzenia. Tamtego dnia, kiedy po raz pierwszy go
zobaczyła, wiedziała, że to będzie uczucie. na całe życie. To miejsce stało się
symbolem, ich bezgranicznej miłości. Nawet moi rodzice, nie mają tak silnej
więzi, jak moi dziadkowie.
- To jest niesamowite – wydusiła.
Zbyt łatwo się wzruszała. Romantyczne historie, zawsze ją poruszały. Brakowało
tylko tego, żeby znowu rozpłakała się przy Meksykaninie. Niektórzy mają
szczęście, a inni wręcz przeciwnie. Ona, zaliczała się do tej drugiej grupy.
Chyba musiała się w końcu przyzwyczaić, że ma pecha – Chyba masz dobry kontakt
ze swoją babcią? Wiesz, w dzisiejszych czasach młodzi ludzie, od starszych
osób, oczekują raczej pieniędzy. Mało czasu poświęcają na rozmowę, z nimi –
stwierdziła, dedukując ze swoich własnych obserwacji.
- Szczerze mówiąc, babcia oraz
dziadek, są mi bliżsi niż rodzice. To praktycznie, oni mnie wychowali. Rodzice
wciąż, byli zajęci swoją firmą. Wydaje mi się, że tylko im przeszkadzałem.
Wysłali mnie do szkoły z internatem, więc na kilka lat, mieli mnie z głowy.
Nawet teraz, kiedy wróciłem do Buenos Aires, mało czasu spędzamy we trójkę.
Trudno mi się z nimi dogadać. Ojciec chce, abym poszedł w jego ślady i po
zakończeniu studiów, przejął rodzinną firmę. Ja jednak chciałbym robić, coś
innego. – Nie był do końca pewny, czy szatynka chciała lepiej go poznać, ale
zdecydował się na rozmowę, bez sekretów. Wiedział, że jednej tajemnicy, na
pewno nie może teraz zdradzić. Głupotą byłoby powiedzieć, że jest w niej
zakochany, od dawna. Nie kiedy ich relacje, zmierzały w odpowiednim kierunku.
- Nie miałam pojęcia, że twoje
życie, może tak wyglądać – pokręciła głową, niedowierzająco. Kolejny przykład,
że jest wielką egoistką. Tak rozpacza nad swoim życiem, że nie potrafi dostrzec
problemów innych ludzi. Za dużą wagę przywiązuje do własnych smutków.
- A myślałaś, że jak wygląda? Uważałaś,
że mieszkam sobie w dużej willi, z basenem i jestem rozpieszczonym dupkiem,
który nie wie, jak to jest mieć, jakiekolwiek problemy? – zaśmiał się, niezbyt
wesoło. Nie powinien dziwić się, że szatynka postrzega go w taki sposób.
Zasłużył sobie, ale chciał, w końcu przestać płacić za błędy przeszłości.
- Nie, Leon. Nie… Wiesz, nie
oceniam ludzi, jeżeli ich zbyt dobrze nie znam. My… - urwała, zastanawiając się
jak kontynuować – My nigdy nie rozmawialiśmy, tak na spokojnie, bez żadnych
sprzeczek. Chociaż, jak teraz tak się nad tym zastanawiam, to przecież ja,
zawsze je wszczynałam. Miałam do ciebie żal i byłam zła za wszystkie dowcipy,
które kiedyś mi wywijałeś. Ale byliśmy wtedy mali, a ja chyba za bardzo,
wzięłam to do siebie – przyznała. Spojrzała ukradkiem na szatyna. Zrobiło jej
się gorąco, od intensywności jego wzroku. Miała ochotę wskoczyć do jeziora i
jak najszybciej odpłynąć. Problem w tym, że nie umiała pływać. Jeżeli
zdecydowałaby się na realizacje pomysłu, prędzej by się utopiła niż uciekła.
- To brzmi, tak jakbyś dawała mi,
drugą szansę. Wiesz, że ja nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Byłem głupim
dzieciakiem, który miał idiotyczne pomysły. Robiłem to, bo…
- Leon – weszła mu w słowo. Nie
musiał już się tłumaczyć. - Postanowiła zaryzykować. W świetle ostatnich
zdarzeń, Meksykanin wydawał się osobą, godną zaufania – Nie wracajmy do tego co
było, bo wtedy nie ruszymy, na przód. Zacznijmy od nowa. Jestem Violetta –
uśmiechnęła się szeroko.
- Przecież wiem, jak masz na imię.
Nie mam, aż tak złej pamięci – powiedział, chcąc się z nią trochę podroczyć.
- Wiem, że pamiętasz, jak się
nazywam – przewróciła oczami. – Ale to ma być nowy początek. Ustalmy, że
jeszcze, w ogóle się nie znamy. Rozumiesz mnie, Leonie czy nie?
- Jeszcze się nie znamy, a więc
skąd znasz moje imię? Powinienem się bać? – zażartował. Ogromnie się cieszył, z
nowego początku. Ale musiał przyznać, że lubił kiedy Violetta się irytowała.
Uroczo wtedy marszczyła nosek.
- Ugh – walnęła go delikatnie w
ramię – Facetom to zawsze trzeba wszystko rozpisać, żeby zrozumieli – pokręciła
głową. Wstała na równe nogi i otrzepała ubranie.
- Nie obrażaj się – podniósł się energicznie
do pionu. Skutkiem czego, zaczął chwiać się we wszystkie strony. Na szczęście w
porę zdążył odzyskać równowagę. Przeraził się, że zdążył już wszystko zepsuć.
Gdyby znowu wrócił do punktu wyjścia, to czołgałby się i błagał, o wybaczenie.
Możliwe, że był coraz bardziej zdesperowany.
- Ej, spokojnie – starała się
powstrzymać od śmiechu. Leon za bardzo się przejął. Była
zaskoczona, ale w głębi duszy także szczęśliwa – Muszę już wracać. Ale mam
nadzieje, że jeszcze się zobaczymy – zarumieniła się. Chłopak zdecydowanie,
dziwne na nią dział.
- Aaa, aha – odetchnął z ulgą –
Może cię odprowadzę? – osobiście z wielką chęcią by ją odprowadził. Chciał mieć
pewność, że bezpiecznie dotarła do domu jednak wolał się nie narzucać.
- Innym razem, dobrze? –
uśmiechnęła się przepraszająco. Miała do przemyślenia parę spraw w samotności
– Poradzę sobie. Mieszkam niedaleko.
- Trzymam cię za słowo – ukazał
rząd swoich śnieżnobiałych zębów – Do zobaczenia, Violetto.
- Do zobaczenia, Leonie – spojrzała
w jego zielone oczy i poczuła się jakby tonęła. Przyśpieszony puls i oddech,
którego nie mogła złapać. Otrząsnęła się dopiero po jakiejś, minucie. Przełknęła
z trudem ślinę i wróciła na ziemię. Podeszła do szatyna, aby złożyć na jego
policzku szybki i delikatny - niczym muśnięcie piórkiem - pocałunek. Potem szybko
się odwróciła i ruszyła w kierunku domu.
Cześć i czołem, kluski z rosołem. Heh :D Miał
być jeszcze jeden fragment, w tym rozdziale, ale stwierdziłam, że nie będę was
męczyła, taką długością. Jeżeli z niego nie zrezygnuje, to na pewno będzie w
kolejnym rozdziale. Zły czy dobry rozdział? Opinię pozostawiam w waszych rękach
:* Dziękuje za wszystkie komentarze, jeszcze raz <3 Nie przynudzam więcej xD
Do następnego, kochani :*
Czuje się kochana ♥
OdpowiedzUsuń♥
UsuńMoje
OdpowiedzUsuńJestem, przepraszam że tak późno, ale przez jakiś czas nie było mnie na bloggerze.
UsuńRozdział, cudowny, bardzo mi się podoba ^^
W sumie jak każdy, który napiszesz :D
Bardzo mi się podoba i nie wiem co jeszcze mogę napisać xd
Nie umiem pisać komentarzy...
Mam nadzieję że mi to wybaczysz :(
Hmm... Czekam na kolejne cudo ♥
A ii jak masz czas, ochotę to zapraszam do mnie :)
Będzie mi bardzo miło :)
Ściskam Rosie ^^
Rosie
dziękuje bardzo za komentarz :*
UsuńZajęte xD
OdpowiedzUsuńStara Rose ;3
Rosalie
Cześć cześć ^^ Weź na te kluski mi nasłałaś smaka. XD Nie dzięki xD Mogłaś dać jeszcze jeden wątek nooo.. xD zaczyna się robić ciekawie ja ci mowie ze oni będą razem ja normalnie ten wrozniata Maciej xDD Jezu ile iksde xD Dobra do setna. A! Chciałabym poprosić bardzo ładnie czy mogłabym mieć ładne miejsce zajęte przez niejaką Raczel? (Tak Raczel xD) . Ale do rozdziału do rozdziału.
UsuńLeón taki tej tego że on już tu zaprasza Viole. I ona już ten tamten że idzie. Ja myślałam że on ją zabierze do łóżka przywiąże i powie że zrobi jej zaraz dziecko. Kurr... Dlaczego Violetta mu przerwała? No bo przecież on jej chciał coś powiedzieć no nie? Ale ona bez szczelnie przerwała no nie? A on chciał powiedzieć ze jak kocha no nie? I jeszcze chciał powiedzieć że robił to z miłości no nie? Teraz tak... kiedy koniec tej szopki? Mają być razem a nie kurna. Dobra dobra zaczynają od nowa ale ale... Mają być razem jasne? Ja jestem za moim pomysłem! Co jeszcze mogę napisać... Nie mam jak zwykle weny a mam jakąś teraz fantazje. Jakoś dziś warjatkowo skomentowałam xD Cieszę się że już niedługo Violetta Live co najlepsze jadę. Nie to ze się chwałę ale przez to pisze ten komentarz xD Wspaniały ten rozdział *-* ^^ Idealny wręcz ^-^
Czekam na next i weny ci życzę. I o to miejsce jak by mogło być ,*
Rozalia kocha Raczel
dziękuje bardzo za komentarz <3
UsuńMoje, postaram się wrócić ☻
OdpowiedzUsuńCześć, Anusia.
OdpowiedzUsuńTak coś czułam, że dodasz ten rozdział dziesiąty właśnie dzisiaj. Widzisz, moja intuicja co do Twojego bloga kolejny raz mnie nie zawiodła. Normalnie jestem z siebie dumna, ach. Z Ciebie oczywiście również. Niestety muszę zająć sobie miejsce, ponieważ aktualnie mój brzuch domaga się jedzenia. Spodziewaj się mnie tutaj jeszcze dzisiaj. Na pewno przywędruję tutaj jeszcze dzisiejszego wieczoru, Marsjanku. ♥
Anusia, witaj ponownie.
UsuńJest mi tak cholernie głupio, że wracam następnego dnia, gdy napisałam, że napiszę komentarz jeszcze wczoraj. Taka cholera ze mnie, no. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła, co? E tam, przecież wiem, że nie jesteś, hyhy. Ale jednak, jeżeli choć w najmniejszym stopniu jesteś na mnie zła, to z pretensjami kieruj się do Marcina. To on wymyśla spacerki o tych godzinach. Wiesz, powiem Ci, że chyba spostrzegł zagrożenie z Twojej strony, cwaniaczek jeden, hehe. Ale spokojnie, kocham was oboje, najmocniej i najbardziej jak tylko potrafię. ♥
Wiesz, że już nie od dzisiaj jestem zakochana w tym, co potrafisz robić ze słowami. Posiadasz talent nie do opisania, choć nadal upierasz się przy swoim. Ach, kompletnie nie wiem, co mam zrobić, byś wreszcie przejrzała na oczy. Po prostu musisz wreszcie bardziej w siebie uwierzyć. To, co Ci tutaj piszę, to sama prawda, więc uwierz, dobrze? Każdy w swoim życiu doświadcza wiele wzlotów, jak i wiele upadków. Najgorsze w dzisiejszych czasach jest to, jak bardzo większość społeczeństwa na całym świecie nie potrafi dostrzec swojej wartości. Otwórz oczy i zrozum, że możesz wszystko. W każdej dziedzinie człowiek doskonali się latami, a nawet i przez całe życie.
Widać, że to wszystko jest przemyślane i płynie głęboko z Twojego serducha. Wszystko czyta się łatwo i przyjemnie. Potrafisz bardzo zgrabnie wprowadzić nas - czytelników w wykreowany przez Ciebie świat. W Twoich pracach nie można się nie zakochać!
Czułam, że Violetta zgodzi się na spacer z Leonem. Wiadomo, że w jej głowie jeszcze przez jakiś czas będą siedziały pewne wątpliwości, aczkolwiek wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Ach, tak miło się o nich czyta, naprawdę.
Zaczęli od nowa, dosłownie. Oni po prostu są dla siebie stworzeni, nie ma innej opcji. Zdecydowanie mają się ku sobie. Są przezabawni, zawsze potrafią mnie rozśmieszyć.
Violetta nie chciała, by Leon ją odprowadził. Może to i dobrze. Niech dziewczyna wszystko poukłada sobie w głowie.
Czuję, że szykujesz dla nas bajkowy pocałunek. A może będzie coś bardzo nieprzewidywalnego i zaskakującego? Ajajaj, nie mogę się już doczekać. Leonetta przychodzi do nas wielkimi krokami, taaak. :)
Usunęłaś jeden fragment? Dlaczego, no? Ja pragnę więcej Twojego czytania. Ale dobra, niech Ci już będzie. Wiem, że jest niesamowity i przeczytam go już niedługo w jedenastym rozdziale, więc nie będę Cię męczyć.
Aniu, dziękuję, że mogłam po raz kolejny przeczytać coś tak fenomenalnego i zniewalającego.
Aniu, dziękuję Ci, że z nami byłaś, jesteś i mam nadzieję, że będziesz dalej. ( Choć ze mną forever, hehe ♥)
Aniu, dziękuję Ci po prostu za wszystko.
Kocham najmocniej.
Kasiu :*
UsuńTwoje komentarze są cenniejsze niż złoto <3
dziękuje za dużą dawką motywacji ♥
Wrócę jak najszybciej ;D
OdpowiedzUsuńMożesz mnie bić, ale dziś nie wiem co pisać ;((
UsuńMam problemy prywatne i dlatego nie wróciłam
Wiem, że mi tego nie wybaczysz ;*
Rozdział jest wspaniały, Aniu ^^
Może jak poczuje się lepiej, wrócę tutaj z o wiele lepszym komentarzem .
Pozdrawiam cię , słonko ;D
Maggie
Spokojnie kochana, nie przejmuj się :*
UsuńDoceniam to, że coś napisałaś, mimo problemów <3
dziękuje za komentarz ♥
Również pozdrawiam :*
Świetny ♥
OdpowiedzUsuńdziękuje :*
Usuń#CzyżbyLeónettaSięDoSiebieZbliżała?
OdpowiedzUsuń#PoczekamNaRozwinięcieAkcji
#ATerazUciekamBoMamProblemyZNetem-,-
Buziaczki, Kerry <3
♥ :*
UsuńOj leonetta dzieje sie dzieje rozdzial cudowny opowiesc leona romantyczny spacer cudo jednym slowem cudo
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta:*
dziękuje bardzo <3
Usuń#WrócęJutro :D
OdpowiedzUsuńOkay. Przepraszam, że tak późno, ale wakacje i wgl.
UsuńRozdział ♥ *-* Jak zwykle z resztą :D Ale to już nie moja wina. Napisz beznadziejny rozdział to Teddy napisze co innego ^-^
Leon tak przez przypadek zaprowadził Violettę do miejsca z taką historią? xD Leonetta i przypadki - nie istnieją.
Violetta powoli zakochuje się w zielonookim brunecie ^-^ Na pewno wolała go pocałować w usta, a nie w policzek :D Przynajmniej mam taką cichą nadzieję *-*
Czekam na 11. ^-^
Spoko, spoko. Nie przepraszaj :D Rozumiem, bo sama jestem w podobnej sytuacji. Też dodaje komentarze, z opóźnieniem :D
Usuńdziękuje bardzo ;*
Kochana, kiedy będzie next? ;*
OdpowiedzUsuńWiem, że pewnie wkurzają Cię takie pytania, ale ja bez Twojego opowiadania długo nie będę mogła żyć :c
I wybacz, ze ostatnio moje komentarze, są takie krótkie :c
Postaram się poprawić ;*
Możliwe, że uda mi się wstawić go dzisiaj :D Już mam połowę rozdziału, a za chwilę biorę się za kontynuacje prac nad nim :D
UsuńNie wkurzają. Właściwie to miło, że ktoś jeszcze czeka na rozdział :*
Nie mam Ci czego wybaczać, kochana. Nie przejmuj się tym :* Najważniejsze, że tutaj jesteś ♥