sobota, 25 stycznia 2014

Capitulo 3.

„Ludzie tęsknią za całkowitą odmianąa jednocześnie pragnąby wszystko pozostało takie jak dawniej.”

Violetta otworzyła oczy. Niechętnie wstała z łóżka, aby rozpocząć kolejny dzień i ponownie zmagać się z pustką rozdzierającą serce. Wykonała te same czynności co każdego ranka, jakby była zaprogramowanym robotem. Wyszła ze swojego pokoju i to co potem zobaczyła zamurowało ją. Nie była zdolna nawet się poruszyć. W pewnej chwili pomyślała, że ma jakieś przywidzenia. Ujrzała swoją ciotkę, która spokojnie rozmawiała z ojcem. Powoli zeszła po schodach, a oczy Angie skierowały się w stronę dziewczyny. Szybko zerwała się z miejsca i porwała siostrzenice w swoje objęcia.
- Violu. Tak bardzo tęskniłam! – W oczach Angeles zalśniły łzy szczęścia.
- Co ty tu robisz? – zapytała Violetta. Nie podzielała szczęścia cioci, wyrwała się z uścisku i posłała w jej stronę gniewne spojrzenie. – Zostawiłaś mnie, poddałaś się, opuściłaś kiedy najbardziej cię potrzebowałam – rzucała oskarżenia w kierunku kobiety.
- Przecież wiesz, że nie miałam wyboru. Twój ojciec chciał dla ciebie jak najlepiej więc myślał, że odsunięcie mnie i babci będzie najlepszą decyzją. Szukał sposobu, aby złagodzić twój ból.
- Mój ojciec jest idiotą – szatynka tym razem spojrzała w jego stronę. Zobaczyła jaki sprawiła mu ból tymi słowami. Mężczyzna wstał i bez słowa opuścił salon.
- Nie powinnaś go tak traktować. On cię kocha. Popełnił błąd, ale komu się one nie zdarzają? To część naszego życia. Nie zawsze wybieramy właściwe decyzje. Uczymy się na tych błędnych i wyciągamy z nich cenne lekcje. Każdy zasługuje na drugą szanse oraz wybaczenie, więc Violu nie traktuj go tak. German chce żebyś była znowu szczęśliwa. Widzi jak bardzo cierpisz. Kochanie, nie musisz przybierać maski i kryć za nią prawdziwej siebie.
- Może to właśnie jestem prawdziwa ja? Nie mam zamiaru się zmieniać i nie chcę poprawiać swoich kontaktów z tatą. Nie potrzebuje ciebie ani jego. Nie potrzebuje nikogo. Skończyłaś swoją poetycką przemowę? - zapytała mrużąc gniewnie oczy.
- Znam Cię Violetto. Dostrzegam to, że wcale tak nie uważasz. Boisz się, że jeśli przywrócisz do swojego życia wszystko co przypomina ci o mamie, będzie jeszcze gorzej. Mylisz się. Jeśli będziesz podążać swoimi marzeniami i ponownie otworzysz swoje serce na muzykę, będziesz czuła jej obecność. Chce, abyś w końcu to dostrzegła, więc jutro zabieram cię ze sobą w pewne cudowne miejsce.
- Co jeśli nie będę chciała tam iść?
- Wtedy już nie będę taka miła i zabiorę Cię siłą. – Kobieta uśmiechnęła się i uściskała szatynkę. – Jesteś uparta zupełnie jak twój ojciec. Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia – wyszeptała.
Violetta nie wiedziała czy ma się bać bo nie miała pojęcia co takiego wymyśliła Angie, ale mimo wszystko ufała jej. Za wszelką cenę chciała wszystkich od siebie odepchnąć, ale w głębi serca wiedziała, że potrzebuje bliskich. Działała i mówiła wszystko wbrew sobie, ponieważ dążyła do tego, aby wybudować wokół siebie mur, który oddzieliłby ją od smutku. Teraz jednak po tym wszystkim co usłyszała od cioci, zastanawiała się czy byłoby to w jakiś sposób w ogóle wykonalne. Rozmyślania dziewczyny przerwał dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła imię swojego chłopaka. Po dłuższym wahaniu postanowiła odebrać, chociaż nie miała zbyt wielkiej ochoty na rozmowę z nim.
- Słucham?
- Ej, mała gdzie jesteś? Nie było cię wczoraj na imprezie i musiałem szukać innej partnerki do tańca.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś nie dzwonił do mnie jeśli nie jesteś jeszcze do końca trzeźwy? – zapytała zirytowana i przerwała połączenie. W swoich myślach zadała sobie pytanie, dlaczego w ogóle jest z Diego? Takie telefony zdarzały się kilka razy w tygodniu. Nie wiedziała po co jest mu potrzebna. Zawsze chwalił się nowo poznanymi dziewczynami. Jedyną rzeczą, która ich łączyła to ucieczka. Oboje chcieli uciec od problemów i smutku. Chłopak radził sobie gorzej, ale na dno pociągał ze sobą również ją. Uważała, że jeśli łączyło by ją z nim prawdziwe uczucie, ich wzajemna miłość sprawiłaby, że życie stawałoby się lepszym. Czuła w sobie wiele sprzeczności. Każda myśl biła się ze sobą tworząc chaos.

2 komentarze: